Pewien bezrobotny inżynier nie mogąc od dłuższego czasu znaleźć zatrudnienia postanowił zmienić fach i założyć własną klinikę. Na budynku wywiesił szyld z napisem “Wyleczymy twoją dolegliwość za 500 zł, w przeciwnym wypadku damy ci 1000 zł”. Przechodzący obok lekarz postanowił to wykorzystać i trochę zarobić.
- Dzień dobry, nie wiem co się stało, straciłem smak…
- Siostro, proszę przynieść pudełko 22, jest w nim syrop. Proszę go podać pacjentowi.
- Dobrze. Proszę otworzyć usta…
- Fuj… przecież to benzyna!
- Gratulacje, odzyskał pan smak, 500 zł.
Wściekły lekarz zapłacił. Po kilku dniach wrócił do kliniki:
- Dzień dobry, straciłem pamięć, pomóżcie mi ją odzyskać…
- Siostro, proszę przynieść pudełko 22, jest w nim syrop. Proszę go podać pacjentowi.
- Dobrze, już podaję…
- Ale przecież tam jest benzyna!
- Gratuluję, odzyskał pan pamięć, 500 zł.
Jeszcze bardziej zdenerwowany lekarz zapłacił, jednak po kilku kolejnych dniach ponownie postanowił się odgryźć:
- Dzień dobry, straciłem wzrok, proszę mi pomóc…
- Przykro mi, nie mamy na to lekarstwa. Proszę, tu jest pana 1000 zł.
- Ale tu jest tylko 500 zł…
- Gratuluję, odzyskał pan wzrok, należy się 500 zł.
Dzień dobry, mam już 67 lat, straciłem świadomość i węch, proszę mi pomóc…
- Przykro mi, nie mamy na to lekarstwa. Proszę, tu jest pana 1000 zł
- Ale tu jest tylko 500 zł, czyli gówno.
- Gratuluję odzyskał Pan węch i emeryturę
Tak obserwuję studentów w moim mieście (sporo tu napływu z podkarpackiego, w dodatku wiecie panna mówi, że jest z Jasła ale do Jasła to musi dojechać 20 km) i jedno moge powiedzieć, że prymitywów i prostaków, brudasów i innej maści takich co do domu bym nie wpuścił to akurat przyszli inżynierowie a nie "humaniści"