18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

lukiradom

2016-11-22, 10:25
BTW taka ciekawostka, na 1 filmiku widzimy nową kładkę w Radomiu, a jak to bywa u nas w cebulandii, pewnie głównym i jedynym kryterium w przetargu była cena, no i tak czytamy nagłówki gazet i portali:

Sierpień tego roku:
Rośnie kładka nad ulicą Szarych Szeregów w Radomiu

Wrzesień:
Kładka nad ulicą Szarych Szeregów w Radomiu. Kolejny etap prac to montaż lin nośnych

Listopad:
Radom. Kładka nad ulicą Szarych Szeregów nie nadaje się do użytkowania. MZDIK zawiadamia prokuraturę

ale komuś hajs się pewnie zgadza :D


michone

2016-11-22, 10:31
Nie ma to jak pie**olone cebulaki wyłudzać ubezpieczenie a później płakać że OC w górę... U mnie w tym roku OC+AC wzrosło 40% mam 4 samochody w firmie... Broker powiedział że w przyszłym roku będzie jeszcze gorzej...

A jeszcze jak widzę takiego pie**olonego sąsiada któremu ktoś wjechał w dupę w jego megane scenic tak że klapa się pogieła i nic więcej a on od dwóch tygodni jeździ jeepem z Eucocar to mnie szlak trafia... megane stoi a można by nim jeździć ale on sie buja jeepem. No zajebiscie a pozniej euco wyciągnie od ubezpieczalni 30 dni x 150 zł za wypożyczenie auta... a szkoda o wartości hm... niech będzie 500 zł...



karol57

2016-11-22, 11:40
@michone

A weź nawet nie mów -.- Najbardziej mnie wk***iają ci co jęczą: "Poj***ło ich z tymi ubezpieczeniami, tyle hajsu biorą, k***a mać!!!", a po drobnej stłuczce to: "Szwagier ma warsztat to tym złodziejom z ubezpieczalni taki rachunek najebiemy, że się zesrają". Pomijając już to że warsztaty jak wiedzą że z ubezpieczenia to napie**alają w kosztorys wszystko co mogą.

Stwórca

2016-11-22, 14:46
wormgoro napisał/a:

3:24 Ciekawe czyja będzie wina? Alfa chyba też zmieniała pas.
Btw. To chyba skrzyżowanie Wiślickiej z Andersa w Krakowie.

Akcja w 5:03 miszcz.



Pierwszeństwo w takim przypadku ma auto z prawej strony.
Była kiedyś podobna sytuacja w Stop Drogówka.

Lysack

2016-11-22, 15:28
Kolizja z udziałem CC czy Alfy wygląda mi na wyłudzenie ubezpieczenia.

A podnoszenie stawek OC jest spowodowane wieloma elementami.

Po pierwsze poprzedni rząd wprowadził zgoła słuszny wymóg, by suma wpływów z tytułu OC nie była niższa od sumy wypłat. Częste były przypadki zaniżania stawki OC i nadrabiania strat wysokimi stawkami innych ubezpieczeń (NNW, AC itp)

Po drugie w polskim prawie jest zapis, że odszkodowanie powinno pozwalać na przywrócenie stanu pojazdu do tego sprzed wypadku. Wlicza się w to także utratę wartości spowodowaną na przykład malowanymi elementami nadwozia czy po prostu kolizyjną przeszłością.
Nie widzę powodu by przez jakiegoś debila, który we mnie wjedzie, miałbym tracić później przy sprzedaży.

Po trzecie w Polsce powstało mnóstwo firm specjalizujących się w egzekwowaniu odszkodowań. I tutaj, przy wykorzystaniu dobrych prawników, zaczęły się cyrki.
Moim zdaniem jest to trochę nielegalne, bo skoro odszkodowanie powinno pokryć straty i przywrócić stan sprzed wypadku, to podział wypłaconej kwoty pomiędzy taką firmę, a poszkodowanego nie realizuje celu, do jakiego zostało stworzone ubezpieczenie.

Po czwarte, stawki odszkodowań były rzeczywiście nierealne. Mi po kolizji rzeczoznawca wycenił straty na 1500zł. Teoretycznie wydawało się, że to drobne uszkodzenie - zdarty lakier na feldze, połamany błotnik i lekko zagniecione drzwi. Znając swoje prawa, pojechałem do ASO na wycenę uszkodzeń i kompleksowe sprawdzenie. Według ich cennika wyszło jakieś 13 tysięcy. Dlaczego?
1. Skrzywienie felgi, powodujące drgania na kierownicy - do wymiany.
2. Nacięta opona - do wymiany obie.
3. Skrzywiony wahacz - do wymiany oba
4. Skrzywiony drążek kierowniczy - do wymiany oba.
5. Zagięta belka w drzwiach, odpowiadająca za bezpieczeństwo podczas uderzenia bocznego - brak możliwości naprawy - drzwi do wymiany.
6. Brak możliwości montażu używanego błotnika, bo jest mocowany na zatrzaski, które się łamią przy próbie demontażu - potrzebny nowy.
7. Uszkodzenie bodajże pierścienia ABS - do wymiany po obu stronach, na początku wydawało się, że jest ok, ale przy hamowaniu z większych prędkości ABS załączał się dużo za wcześnie.
8. Uszkodzenie jakiegoś kabelka od wspomagania - wyszło po tygodniu, wspomaganie przestawało działać co jakiś czas.
9. Uszkodzenie jakiejś elektroniki w komputerze - zdarzała się dyskoteka na desce rozdzielczej, często pokazywała się kontrolka wyłączonej poduszki powietrznej pasażera.
10. Uszkodzone łożysko w kole - do wymiany po obu stronach.

Zgłosiłem zastrzeżenia, zaproponowałem porozumienie, na mocy którego nie odstawiam auta do ASO, a naprawiam w innym dobrym zakładzie o normalnych stawkach za usługę i części. (Wahacz w ASO - 1200zł, ten sam w hurtowni [oryginał] 370zł). Zgodzili się bez wahania.

I wiem, że mógłbym wymienić tylko to co uszkodzone, ale:
-jazda na naciętej oponie nie jest zbyt bezpieczna. Wymiana jednej, czyli różnica w bieżniku także ma wpływ na bezpieczeństwo, nawet przy tym samym modelu opony.
-w przypadku łożyska, elementów układu kierowniczego, zawieszenia czy hamulców, wymiana jednej strony powoduje brak stabilności prowadzenia. I choć na co dzień się tego nie wyczuje, to w sytuacji kryzysowej może uchronić przed wypadkiem, a przynajmniej się do niego nie przyczynić.
-jazda z zagiętą belką w drzwiach może skończyć się tragicznie przy bocznym uderzeniu. Choć pewnie w niejednym aucie od handlarza jest ogarnięta wizualnie do sprzedaży, to w praktyce widzimy skutki takich akcji na niejednym nagraniu.
-ABS załączający się przedwcześnie przy autostradowych prędkościach... no cóż.
-Samochód ze wspomaganiem, gdy ono nie działa jest znacznie trudniejszy do prowadzenia z racji innych przełożeń - nagłe wyłączenie się go podczas jazdy po krętej drodze też nie jest niczym fajnym. Podobnie jak ryzyko, że w momencie uderzenia nie zadziała poduszka powietrzna.

O ile kwestię utraty na wartości, czy malowanych elementów mogę olać, to akurat jeśli chodzi o stabilność i bezpieczeństwo auta - zawsze stawiam je na pierwszym miejscu. Co widać po moim obecnym "aucie", które jest na dojechaniu, tzn dopóki silnik da radę, to będę nim jeździł. Rysy na karoserii, rdza gdzieś przy wlewie, wnętrze też bez szału - w końcu to auto do pracy, więc przewożenie desek, mebli, żelastwa czy cementu to normalka. Jednak za każdym razem gdy podjeżdżam na przegląd jest "zdz**ko", bo hamulce działają jak w nowym aucie, opony w miarę nowe, dobrej marki z dużym bieżnikiem, układ kierowniczy bez luzów, zawieszenie w pełni sprawne. No i elementy konstrukcyjne odpowiadające za bezpieczeństwo też zabezpieczone przed korozją.
I jak kupuję któreś z wymienionych rzeczy to często spotykam się ze zdziwieniem - po co kupuję do auta za nieco ponad tysiaka kupuję tarcze za 300zł, jak mogę kupić za stówę. Albo czemu chcę kupić amortyzatory za 120zł/szt, jak da się dostać chińskie za 48zł...

A wracając od OC - ostatnio był tu filmik, gdzie gość poruszał tę kwestię. Mówił, że skoro ubezpieczyciele wcześniej zaniżali, to teraz powinni ponieść konsekwencje swoich działań i utrzymać te stawki. To trochę tak jakby sklep, który sprzedawał swoje towary poniżej wartości by przyciągnąć klientów, był zobowiązany do utrzymania tych cen także później. Sprzeciw powinien dotyczyć sztucznego zawyżania stawek, a nie ich samego urealnienia. Do tego my, jako kierowcy, powinniśmy starać się o surowsze kary dla wymuszeń odszkodowań oraz wyeliminowania z rynku samych firm wykupujących prawa do szkody, gdzie odszkodowanie nie jest przeznaczone na naprawę szkody, a pozyskanie kasy przez firmę nie mającą większego związku z samym zdarzeniem.

LeCezar

2016-11-22, 20:38
@up

Co nie zmienia faktu, że za Peugeot 407SW 2006 rok, 1750zł to jest jakaś masakra. Rok temu 1200zł dało się jakoś znieść, ale teraz to naprawdę nie jest wesoło. Jeżeli za rok podniosą jeszcze wyżej to kupuję rower :D

Alkoeko

2016-11-22, 23:27
Kierowca samochodu który kamerował zdarzenie w 5:01 widząc wiejski tiuning i tom moc pod mahom, postanowił zadzwonić w razie wypadku na pogotowie. Dobrze zrobił

Lysack

2016-11-23, 17:33
LeCezar napisał/a:

@up

Co nie zmienia faktu, że za Peugeot 407SW 2006 rok, 1750zł to jest jakaś masakra. Rok temu 1200zł dało się jakoś znieść, ale teraz to naprawdę nie jest wesoło. Jeżeli za rok podniosą jeszcze wyżej to kupuję rower :D



Niestety wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej. Firmy zajmujące się odzyskiwaniem odszkodowań działają według prostej zasady:
-same szukają osób poszkodowanych w ciągu ostatnich lat
-na siłę doszukują się strat u poszkodowanych
-mają dobrych prawników, którym samo prawo pozwala wyciągać odszkodowania.

I w mojej sytuacji (opisanej wcześniej) taka firma też mogłaby dużo zdziałać, choć ja już zaakceptowałem wypłacone odszkodowanie (co wg mnie jest jednoznaczne z tym, że nie czuję się już poszkodowany).

Nawet agent takiej firmy przekonał mnie do spotkania, lecz po rozmowie odpuściłem, bo dla mnie byłoby to po prostu niemoralne.
Mogłem uzyskać odszkodowanie za czas poświęcony na wizyty u mechanika, za czas oczekiwania na policję, za mniejszą wydajność w pracy spowodowaną stresem, za czas poświęcony na spotkania z rzeczoznawcą, za to, że odwołałem spotkanie, które mogłoby przynieść mi korzyść (wystarczyło, żebym znalazł kogoś kto potwierdzi moją wersję).

W ciągu ubiegłego roku zgłoszonych zostało o 30% więcej szkód niż rzeczywiście miało miejsce (ok. 155 tys zaistniało, ok. 210 tys zgłoszono). Były to szkody z poprzednich lat wyciągnięte przez tego typu firmy.
I jeśli każda szkoda kończyłaby się pełnym odszkodowaniem za straty moralne, niewykorzystane możliwości, poświęcony czas, wartość sentymentalną uszkodzonych przedmiotów i inne tego typu rzeczy, to siłą rzeczy składki musiałyby zostać podniesione do poziomu 6-10 tysięcy.

Akurat w zaokrągleniu łatwo jest sobie to przeliczyć (podaję z pamięci, za jakiś niedawno miniony rok).

Liczba kierowców w Polsce to jakieś 20 mln.
Łączna suma wpłat składek to nieco ponad 20 mld zł.
Średnia składka - około 1000zł
Łączna suma wypłat odszkodowań to niespełna 20 mld zł.
Różnica wyniosła coś około 3mld - tyle trafiło do ubezpieczycieli, co zostało podzielone na zysk i pokrycie kosztów wynagrodzeń czy innych opłat.
Łączna ilość zgłoszonych szkód - około 200 tysięcy.
Daje to średnią odszkodowania na poziomie 10 tysięcy (jeśli dobrze pamiętam, średnia za szkody na osobie to jakieś 12 tysięcy, a za szkody materialne blisko 5 tysięcy)

Biorąc pod uwagę, że firma uzyskująca odszkodowania jest w stanie wyciągnąć mniej więcej 5-krotność proponowanego przez ubezpieczyciela odszkodowania, to o tyle samo powinny wzrosnąć kwoty składek.

A jeśli dodamy jeszcze wyciąganie spraw z czasów, kiedy były one niższe, to skądś te pieniądze trzeba wziąć - czyli kolejna podwyżka.

W tej sytuacji rozwiązania mogą być dwa:
-zgodzić się na horrendalne stawki, ale mieć pewność wypłaty pełnego odszkodowania za wszystkie straty, włącznie ze stresem.
-obniżyć zakres ubezpieczenia z obecnego ok. 1 mln €, do 100-200 tysięcy, co pozwoli zmniejszyć stawki składek. Jednak w przypadku spowodowania trwałego kalectwa, czy spowodowania zniszczeń o wyższej wartości, resztę trzeba będzie dopłacić z własnej kieszeni.

I jeśli o mnie chodzi, to najlepszy byłby powrót do starego systemu, gdzie odszkodowanie pozwalało pokryć straty materialne i wynagrodzić uszczerbek na zdrowiu, przy czym zgadzam się na to, że nie będę się domagał odszkodowania za to, że byłem zamyślony w pracy, że miałem guza, który mnie oszpecił na tydzień, czy na to, że nie dostanę kasy za poświęcony czas.
Wolę to niż płacić składkę z kosmosu, bo grupa cwaniaków, którzy już dawno zapomnieli o szkodzie, przypomina sobie po latach, że mogli wycisnąć od ubezpieczyciela jeszcze więcej, albo wyszukują wszystko co da się przypisać na poczet strat.

To co teraz dzieje się w ubezpieczeniach zmierza w stronę amerykańskiego systemu. Spóźnialscy zaczną domagać się odszkodowań za stanie w korku, nieuważni za to, że słup na chodniku nie był oklejony żółto-czarną taśmą, a bezmózgi za to, że na gniazdku nie było ostrzeżenia, żeby nie wkładać metalowych przedmiotów.
Zmierzamy ku czasom, gdzie wszyscy będą się doszukiwać winy u innych. Już teraz w firmie nie mam co liczyć na to, że pracownik pomyśli o swoim bezpieczeństwie - to ja mam zadbać o to, żeby progi były oznaczone, wyjście ewakuacyjne było opisane, nawet jeśli cały lokal składa się z jednego pomieszczenia, żeby osłona na maszynie nie pozwalała na jej uruchomienie gdy jest podniesiona i żeby na piecu było ostrzeżenie o gorącej powierzchni, a po umyciu podłogi bezwzględnie stojak o śliskiej powierzchni. Bez tego jestem w dupie.

Przepraszam za takie długie wywody, ale jestem tym przerażony. Boję się tego, że klient lub pracownik wpadnie na jakiś idiotyczny pomysł, a ja zostanę pociągnięty do odpowiedzialności. Bo nawet jeśli dla mnie jest logiczne, żeby nie zdejmować obudowy z urządzenia podpiętego do prądu, to trafi się debil, który powie, że to moja wina, bo nie było ostrzeżenia.
Idiokracja już się dzieje.