Idzie sobie pijaczek jesienią do domu i myśli: a skrócę sobie drogę, pójdę przez cmentarz. Jak pomyślał tak zrobił. Idzie, idzie, nagle się potyka i wpada do świeżo wykopanego dołu. Chwilę walczy, ale nie jest w stanie wyjść...
Po jakimś czasie zaczyna świtać. Pijaczek po kilku godzinach w dole trzęsie się z zimna, wątpi już w ratunek, gdy nagle słyszy jak ktoś się zbliża. Po chwili staje nad nim grabarz z ironicznym uśmiechem i mówi:
- Co? Zimno?
- Jak cholera...
- To na ch*j żeś się rozkopał?
Kawał ma około 40 lat i pamiętam jak mój Dziadek go na imprezach opowiadał i w audycji "Masztalskich" leciał.tylko tutaj 99% nie będzie miało pojęcia co to było...a kawał zacny, mimo że ma kilkadziesiąt lat:D
kawał jest starszy niż 40 lat bo dziadek Twój go nie wymyslił ani nie powstał na potrzeby Masztalskich. Już wtedy mówiono, ze staroć
Jak ja go słyszałem, to było na zasadzie - opowiem wam stary dowcip