Idzie baca ze swoim wielkim żółtym psem i turysta z wielkim amstaffem.
- Baco, weź tego psa, bo jak mój go dorwie, to go zeżre.
- Zobaczymy. Pan puści swojego, a ja puszczę swojego.
Żółty pies spuszczony ze smyczy szarpie amstaffa.
- Co to za pies!?- pyta przerażony turysta. - skąd go macie?
- Aaaa, szwagier mi z Afryki przywiózł, a ja mu tylko grzywę zgoliłem.
Autentyk: Facet kupił psa na targu u Ruskich. Małego, białego, kudłatego. Jak piesek zaczął rosnąć, facet zauważył, że coś jest z nim nie tak, że wygląda i zachowuje się jakoś dziwnie jak na psa. Zabrał go do weterynarza. Co się okazało? Nie był to pies, tylko niedźwiedź polarny.
ja słyszałem podobną historię ale z niby jakimiś owczarkami kaukazkimi czy jakimis tam, sprzedawanymi na targu przez ruskich , które okazywały sie byc niedzwiedziami
Niektórzy ludzie mimo wszystko są poj***ni, lub niedouczeni. Kiedyś jak mieszkałam na wsi, młoda, zaledwie kilkutygodniowa koza nam zachorowała, trzeba było ją do weterynarza zawieźć, a że weterynarz w mieście to kozę na ręce i do miasta, oczywiście po drodze ludzie pytali "co to za rasa psa?". Ale to wszystko ch*j, najlepsze było to, że ta kózka miała już malutkie rogi.