Na kilka magicznych dni jesieni impreza zmienia szare centrum miasta w spektakularne widowisko świetlnej animacji. To jednak nie tylko atrakcja turystyczna, ale i szansa by odkryć na nowo potencjał miasta i zakochać się w jego pięknie.
kto nie wracał o 5.33, napie**olony, brudny od trawy i zaschniętych wymiocin, w zabłoconych butach, z trzema połamanymi fajkami i enigmatyczną pustką w portfelu, i jedyne co próbuje zrobić to nie zasnąć, ale też nie patrzeć podróżującym do pracy w oczy, nie wie dlaczego tramwaj jest tak smutny jak to miasto. kto jechał tramwajem o godzinie 16.40 w połowie stycznia i stukał zębami tak jak stukają okna, ten myśli, że smutne jest to miasto i smutny jest ten tramwaj nieogrzany w półmroku. kto pracował do 5 nad ranem, i potem próbując zasnąć słyszał, przewalającą się za oknem nawałnice żelastwa, ten wie jak smutno jest zasypiać w tym mieście. tramwaje odłupują tynk ze ścian, tramwaje wykrzywiają ulice. w tramwaju o 18 w lutym możesz spotkać mnie jadącego po mieście, bo tylko w tramwaju poczujesz zapach miasta i zobaczysz miasto. tramwaj jest przekrojem miasta, z obsranymi żulami, dziećmi dresami i szarą masą pracującą, żadnych korporacyjnych kurew, żadnych ufryzowanych bananów, surowy przekrój miasta. jak przyjedziesz kiedyś do łodzi, to z pewnością, ktoś kogo odwiedzasz, weźmie samochód, zawiezie Cie do manufaktury potem na piotrkowską i właściwie to tyle. ja proponuję, powiedz, żeby sobie wsadził w dupę swój zasrany samochód i pojedźcie tramwajem do parku śledzia, potem przejdźcie do offu nie omijając kilińskiego, a na koniec tramwajem na tymienieckiego. kupcie pół litra żołądkowej wypijcie niedaleko willi grohmana i pijani, wróćcie na piotrkowską i pijcie dalej. nie przyjmujcie miasta na trzeźwo, przyjmijcie je pijani. tak jak ja kiedyś, licząc na r*chanie, poznałem łódź o 4 nad ranem i jeszcze wtedy pod wpływem zachwytu eklektycznymi fasadami, dopijałem ostatnie wino na placu komuny paryskiej z pełnymi spodniami, szedłem jak pies na smyczy, z moją erotycznie doskonałą randką a przedwojenny modernizm i zeschłe psie gówna towarzyszyły mi w tym marszu po orgazmy. fakt potem okazało się, że nic z tego, złapałem tramwaj bezpośredni, opróżniłem kieszenie z drobnych i z setką wiśniówki wróciłem do domu. potem sobie zwaliłem.
Łódź to syf wiem co mówię bo mieszkam juz tu 10 lat. Wszędzie w tych wszystkich super starych parkach smród psich gówien, większość pracodawców tutaj to zwykłe cebulaki które chcą z człowieka zrobić gówno, budynki to już stare ruiny gdzie rury od wody są pełne rdzy, a wymiana idzie z własnej kieszeni. Do tego te stare instalacje elektryczne które się spalają przy użyciu większej ilości sprzętu. Ludzie w tym mieście w większości to kretyni i cioty. Na uniwersytet albo politechnikę dostać się może praktycznie każdy idiota. Cały potencjał tego miasta się marnuje, tyle pustych fabryk i innych miejsc w centrum, ale przecież lepiej wyj***ć kasę na kolejny remont piotrkowskiej. Zamiast odnowić którąś z tych pustych fabryk i dać parę miejsc pracy, to nie nasze urzędasy trzepią kasę i mają wyj***ne we wszystko i wszystkich, bo wszyscy maja też wyj***ne i w siebie i w otoczenie. Z takim podejściem to ten kraj w końcu przestanie istnieć
No ładne tylko, że za kasę którą na tym przewałowali można by wyremontować połowę dróg w mojej okolicy
PS. Połowa napinaczy na Łódź w życiu w mieście nawet nie była także sobie darujcie. Sami pewnie mieszkacie 40km od Warszawy a przedstawiacie się jako Warszawiaki
