"Sprawca wypadku po upadku stracił przytomność na kilkadziesiąt sekund, po jej odzyskaniu odmówił wezwania karetki, jak się dowiedział że wszystko nagrałem to zabrał rower i oddalił się. Nikomu poza nim nic się nie stało."
O ile nie zmieniło się prawo (bo ostatnio co chwila nowelizują) to rolkarz jest określony prawnie jak pieszy i nie ma prawa wjechać na ścieżkę rowerową. Zajebiście ch*jowo jest wyminąć takiego zjeba bo to się giba na lewo i prawo od krawędzi do krawędzi i sam miałem często ochotę jak jeszcze jeździłem niejednokrotnie przypie**olić w pusty czerep takowego (jak jeździłem to na pewno było takie prawo, że byli traktowani jak piesi) Chłop zrobił chamską akcję, ale może się wk***ił bo ile razy można się zatrzymywać przez ch*ja\cipę co nie powinna tam być, a jadąc np ok 30-40 km/h to trzeba potem trochę się rozpędzać i tracić siły niepotrzebnie.
Miałem bardzo podobną sytuację.. Jadąc sobie po ścieżce rowerowej patrzyłem co chwila czy z tyłu nie jedzie jakiś pedalarz, żeby zjechać maksymalnie jak się da, żeby mógł przejechać bez spiny. Patrzę jedzie mów Pedalarz master ze swoją Karyną. Jak zaplanowałem tak zrobiłem, dojazd maksymalny do krawędzi, wyhamowanie praktycznie do zera i czekam na ową rozmowę
R(owerzysta)- sp***alaj na chodnik
J(a)- może grzeczniej pajacu
R- masz jakiś problem
J- poczekaj zdejmę rolki i zaraz Ci wytłumaczę
Niestety pedalarska oporność na wiedzę chyba wygrała bo pojechał dalej fucząc coś pod nosem.
Wiele lat jeździłem wyczynowo na rowerze i ani mi ani nikomu z ekipy nie przyszło wlec się po ulicach, narzekać na rolkarzy, deskarzy czy kogokolwiek. Jedyna głośno po heblach dawaliśmy za pieszymi co się na rowerową pchali.
Aktualna sytuacja pedalarska wzięła się z wpojenia roszczeniowej pozycji pustych cybanów społeczeństwa, które wyznaje zasadę, przed którą my byliśmy przestrzegani. "To ja na drodze jestem najważniejszy i niech wszyscy inni sp***alają".
A idź pan w ch*j z tym wszystkim.. Wprowadzić rejestrowanie rowerów poza dziecięcymi, cena symboliczna 30zł, do tego ubezpieczenie 20zł na rok, mała tablica rejestracyjna na rowerku i może widmo odpowiedzialności finansowej w przypadku "kolizji" była by jakimś wyznacznikiem bezpieczeństwa czy coś... Bo do ludzi nic poza stratą kasy nie dociera.