18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Planowana przerwa techniczna - sobota 23:00 (ok. 2h) info

Paragraf 22 - fragmenty

rimogyz • 2013-08-20, 11:14
Na pewno część sadolowej społeczności już spotkała się z książką Josepha Hellera "Paragraf 22". Tym których jakoś ta przyjemność ominęła, albo którym dopiero niedawno bozia dała umiejętność czytania przytoczę cztery fragmenty na zachętę ;)

Tak, jest dużo czytania. Tak, warto przeczytać.

IMO 'najzajebiściejszy' jest Major Major Major Major :amused:

1. "Ojciec majora Majora był trzeźwo myślącym, bogobojnym człowiekiem (...). Jego specjalnością była lucerna i żył z tego, że jej nie uprawiał. Rząd płacił mu dobrze za każdy korzec lucerny, którego nie zebrał. Im więcej lucerny nie uprawiał, tym więcej pieniędzy dostawał od rządu i za każdy nie zarobiony grosz kupował ziemię, aby zwiększyć ilość nie uprawianej lucerny. Ojciec majora Majora pracował bez wytchnienia nad nieuprawianiem lucerny. Długie zimowe wieczory spędzał w domu nie naprawiając uprzęży i codziennie skoro południe zrywał się z łóżka, aby dopilnować, czy nic nie zostało zrobione. Mądrze inwestując stał się wkrótce najpoważniejszym nieproducentem lucerny w okolicy. Sąsiedzi przychodzili do niego po radę w najróżniejszych sprawach, gdyż dorobił się sporej fortuny, co było dowodem mądrości.
– Jako posiejecie, tako będziecie zbierać – radził niezmiennie, na co sąsiedzi niezmiennie odpowiadali „Amen”."

2. "Jesteście oficerami Armii Stanów Zjednoczonych. Oficerowie żadnej innej armii na świecie nie mogą tego o sobie powiedzieć. Zastanówcie się nad tym."

3. "Pułkownik Cargill, prawa ręka generała Peckema, potężny, rumiany mężczyzna, przed wojną był czujnym, bezwzględnym i energicznym dyrektorem handlowym. Pułkownik Cargill był złym handlowcem. Był tak okropnym handlowcem, że wyrywały go sobie firmy zmuszone ze względów podatkowych wykazać straty. W całym cywilizowanym świecie, od Battery Park do Fulton Street, znano go jako człowieka, na którym można polegać, kiedy chodzi o szybkie obniżenie stopy podatkowej. Jego usługi były drogie, gdyż niepowodzenia są często trudne do osiągnięcia. Musiał zaczynać od szczytu i torować sobie drogę w dół, a kiedy się ma przyjaciół w rządzie, niełatwo jest robić złe interesy. Wymagało to nieraz miesięcy ciężkiej pracy i nieomylnie błędnego planowania. Człowiek dezorganizował, podejmował błędne decyzje, nie doglądał, wszystkie drzwi zostawiał otworem, a kiedy się zdawało, że już zrobił swoje, rząd dawał mu jezioro albo las, albo pole naftowe i psuł całą robotę. Jednak na pułkowniku Cargillu można było polegać. Nawet w tak nie sprzyjających okolicznościach potrafił zrujnować najlepiej prosperujące przedsiębiorstwo. Doszedł do tego własną pracą i swoje niepowodzenia zawdzięczał wyłącznie sobie."

4. "Kiedy obejrzałem ją sobie dokładnie w moim gabinecie, stwierdziłem, że jest jeszcze dziewicą. Podczas gdy ona wciągała pasek i przypinała do niego pończochy, porozmawiałem w cztery oczy z jej mężem.

“Co noc – pochwalił się ten mądrala. – Nie opuszczam ani jednej nocy. – Mówił z wielką pewnością siebie. – Robimy to nawet rano przed śniadaniem" – chwalił się dalej.

Było tylko jedno wyjaśnienie. Poprosiłem ich oboje i zademonstrowałem im stosunek na gumowych modelach. Miałem takie modele wyposażone we wszystkie organa płciowe; celem uniknięcia skandalu trzymałem je w oddzielnych szafkach. Teraz już ich nie mam oczywiście, nie mam nawet swojej praktyki. Jedyne, co mi zostało, to ta za niska temperatura, która mnie zaczyna nie na żarty niepokoić. Te dwa wałkonie, które mi pomagają, są do niczego jako diagności. Potrafią tylko narzekać. Im się wydaje, że mają kłopoty? To co ja mam powiedzieć? Szkoda, że nie byli w moim gabinecie tego dnia, kiedy przyszła ta młoda para i patrzyła na mnie, jakbym im mówił rzeczy, o których nikt na świecie jeszcze nie słyszał. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś był równie zaintrygowany.

“Mówi pan, że to trzeba tak?" – spytał mnie i sam przez chwilę poruszał modelami. Wiem, że pewien typ ludzi znajduje w tym szczególną przyjemność.

“Bardzo dobrze – powiedziałem. – Teraz idźcie do domu i spróbujcie robić to przez kilka miesięcy moim sposobem, a wtedy zobaczymy, co będzie. Zgoda?"

“Zgoda" – odpowiedzieli i zapłacili mi gotówką bez żadnej dyskusji.

Życzyłem im dobrej zabawy, a oni podziękowali i wyszli. On obejmował ją w talii, jakby nie mógł się doczekać, kiedy znajdzie się w domu i będzie mógł przystąpić do dzieła. W kilka dni później przyszedł znowu, tym razem sam, i oświadczył siostrze, że musi się ze mną natychmiast widzieć. Jak tylko zostaliśmy sami, wyrżnął mnie w pysk."

PanMarian

2013-08-20, 12:06
Przed fragmentami, oprócz tytułu powinieneś, także mniej więcej przybliżyć nam tematykę książki.



Pozdrawiam

rimogyz

2013-08-20, 12:35
@PanMarian, no mogłem. Spieprzyłem lekko, ale już nic z tym nie zrobię :(

PanMarian

2013-08-20, 14:52
rimogyz, Nie szkodzi, i tak nie lubie powiesci, ale skoro polecasz to moze ogarne sobie egzemplarz, jak nie bede mial akurat nic do czytania i sie gdzies na to natkne. Ile stron to sobie liczy?

rimogyz

2013-08-20, 15:11
PanMarian w zależności od wydania to było 400-600 stron (nic nie było wycinane, po prostu format różny).

Ja miałem akurat edycję 500-kilka stron.

Ogólnie rzecz dzieje się w okresie II wojny światowej na wyspie Pianosa (wyspy toskańskie) gdzie stacjonuje jednostka bombowców. Książka opisuje wojnę w bardzo 'pokrzywiony', groteskowy sposób - historie osób (Yossarian, Dunbar, Orr, Major... De Coverley, Major Major itd.), wydarzenia, etc. Co chwilę można się zastanawiać "co ja właściwie czytam?!" (historia nie jest przedstawiona chronologicznie, co chwilę wtrącają się jakieś nowe wątki), ale z ciągłym bananem na gębie. Od razu mówię - lepiej nie czytać w miejscach publicznych, chyba że lubisz jak ludzie się gapią i dziwią czemu chichoczesz :D

Generalnie wojsko, które jest tam opisane to zbiór wariatów. Chociaż nie są wariatami. Ale w zasadzie są wariatami, ale nie mogą o tym wprost powiedzieć. Bo jakby powiedzieli, że są wariatami, to przecież nie byli by wariatami. Chociaż Orr to na pewno wariat. Ale nie mógł o tym powiedzieć. ;)

PanMarian

2013-08-20, 17:48
rimogyz napisał/a:

Generalnie wojsko, które jest tam opisane to zbiór wariatów. Chociaż nie są wariatami. Ale w zasadzie są wariatami, ale nie mogą o tym wprost powiedzieć. Bo jakby powiedzieli, że są wariatami, to przecież nie byli by wariatami.

Tego domyslilem sie po tytule.
Ale ogolnie wyglada interesujaca, moze kiedys sie za to wezme.


Pozdrawiam

sa...........os

2013-08-20, 21:43
Kiedyś czytałem, ale ostatecznie nie skończyłem, z racji że byłem zbyt ponury by się uśmiechać i ostatecznie odłożyłem i chwyciłem się za Sartre. Potem już do "Paragrafu" żem nie powrócił - w sumie trochę szkoda, ale może jeszcze kiedyś mnie najdzie.
W każdym razie niektóre momenty rozpie**alały absurdem, he he. Zwłaszcza postać Majora Majora Majora Majora zapadła mi w pamięć. ;-)

rimogyz

2013-08-20, 23:30
No ja się teraz za Sartre'a wziąłem.
"Drogi wolności" - że też sam czasem mam takie rozkminy jak Mateusz :v