Otóż nasz kochany pracowity rząd tak jak obiecał - tak zrobił. Od 2014 znika abonament radiowo-telewizyjny. W jego miejsce pojawi się nowy haracz, czyli tzw. opłata audio-wizualna, która będzie doliczana do rachunków za prąd. Nawet jak nie masz w domu telewizora, radia ani komputera, to i tak będziesz płacić na wynagrodzenia dla lisów, mroczków, cichopków, wille kraśków i cały ten cyrk.
Wysokość takiej opłaty to 12 zł / miesiac OD OSOBY. Łatwo sobie policzyć, że 4-osobowa rodzina zapłaci dodatkowo 48 zł.
Czytam te komentarze i smutek aż chwyta jak widzę wypowiedzi typu "haracz był i część nie płaciła, teraz każdy będzie musiał, to takie wspaniałe". k***a, a co jeśli serio nie mam TV ani radia? Widzę, że trudno w to uwierzyć, ale naprawdę nie mam, nie potrzebuję, nie oglądam. Za internet płacę ponad 70zł miesięcznie i do tego kolejne 12zł? Może ktoś powie mi za co, bo nie rozumiem. Radia czasem słucham na necie, ale co jeśli jest to powiedzmy RMF classic, czy takie spółki dostają coś z tej opłaty, czy utrzymują się głównie z reklam? W takim razie czy w publicznym radiu reklam nie mają?
Co szkodzi wprowadzić opłaty za oglądanie w necie seriali z TVP? Jeśli już nie wprowadzili... Jeśli ktoś ma telewizję, tak jak powiedzmy moi rodzice u siebie, to często ma również jakiś dekoder polsatu, cyfry czy innego gówna, a za to się płaci. Po co kolejna opłata? Nie lepiej pobierać opłatę od tych, którzy chcą oglądać dwójkę? Myślę, że gdyby tak było to rozwiązane to poziom telewizji publicznej musiałby się podnieść żeby przyciągnąć widzów.
