Tak sobie myślę, że jednak żyjemy w pięknym kraju, bo nie wyobrażam sobie takiej sytuacji u nas.
Tzn, że jakiś debil by się znalazł to jeszcze uwierzę, choć zapędy takich na pewno hamuje widmo potencjalnego kosztu naprawy, na który musiałby j***ć na produkcji przez 5 lat.
Natomiast gdyby już się ktoś odważył, to myślę że po drugim zniszczonym automacie - kiedy do sebixów i januszów dotarłoby, że coś może im się opóźnić przez tego ch*ja - zostałby spacyfikowany jakimś cepem w tył głowy. W chwili padania na glebę, byłoby już kilku chętnych do butowania truchła.