Kumpel mi opowiadał, jak jednego razu będąc w Cieszynie na ulicy Głębokiej okrutnie zachciało mu sie nagle srać , mówił, że spadło to na niego jak grom z jasnego nieba. No więc nie miał gdzie, więc wskoczył do pierwszej bramy, nacisnął na dzwonek do drzwi, prosząc właściciela mieszkania aby go wpuścił do łazienki, jednak typ nie wykazał zrozumienia zatrzaskując drzwi przed ściągającym już portki, na co ten wypiął dupsko waląc straszliwą szprycą zaznaczył drzwi od klamki do wycieraczki.
He he, aż mi się przypomniało:
Miasteczko we wschodniej Polsce, rynek, na rynku sklep mięsny, przełom lat 70/80-tych, co noc na ławce pod sklepem siedziało towarzystwo i komitet kolejkowy żeby "pilnować sprawiedliwego podziału dóbr i porządku kolejkowego" (ja pierdolę, to były pojebane czasy). Sytuacja powtarza się co noc oprócz soboty bo w niedzielę sklep był zamknięty. Na 1 piętrze, w starej, pożydowskiej kamieniczce, mieszkała sobie pewna pani, którą to towarzystwo niemożebnie wkurwiało bo ględzili i nie dawali jej spać. W tamtych czasach (to dla sadolowej gówniarzerii, czyli 95% stanu) nie było niczym dziwnym, że w domu baba trzymała pod łóżkiem nocnik żeby nie latać w nocy szczać do wychodka w podwórku. Otóż, taka sytuacja jak na filmie szanownego CrazyEdka miała i tam miejsce nader często, gdyż wspomniana babka potraktowała parę razy tę społeczną hołotę szczynami przez okno z kurwą ciężką na ustach! Pomogło, bo po paru takich interwencjach towarzysze i towarzyszki przenieśli się na skwerek i baba miała spokój. Dzięki za przypomnienie, aż się wzruszyłem - lata młode mi się przypomniały.