18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

O wyjezdzie za lepszym jutrem. Cz. 1

dz...........11 • 2015-06-27, 21:40
Moj perwszy post wiec wiadomo... Dlaczego dopiero teraz? Poniewaz czara goryczy sie przelala i czas wylac zale na temat opinii wielu rodakow na temat startu w UK. Wiekszosc mysli ze ludzie wyjezdzaja za latwym chlebem a nie raz start to harowka przez pare mies. a pieniedzy nie przynosi Elzbieta z pytaniem czy wystarczy, no i zarabiamy w funtach to i wydajemy w funtach. Do rzeczy....
Na moj pierwszy wyjazd zdecydowalem sie po naleganiu rodzicow, bo znajoma z pracy ma syna co mieszka za granica i kokosy zarabia, i ty jedz, kredyty bysmy splacili. Nie chcialem mialem prace w odlewni zeliwa, ciezka ale za dobre pieniadze. W koncu uleglem byl 2007 rok, wrzesien chyba, wyplata w reke, pyk bilet zabukowany na 7 dni w przod i jazda.Szostego pozostalo sie tylko pozegnac, krata piwa i paru znajomych mialo zakonczyc mily wieczor heh zakonczylo sie w lokalnym barze o 4 rano kiedy znajomi zabrali mnie sztywnego taksowka do domu po torby, przeciez wyjazd za godzine. 40 godzin w autobusie minelo sekspresowo raz obudzilem sie gdzies w polsce ale 15 min przerwa wystarczyla na wypicie trzech mocnych ktore zapewnily sen do odprawy w francji, a pozniej juz anglia londyn no i miejsce docelowe z ktorego mialem dostac sie lokalnymi liniami do Market Drayton. Mysle ok jezyka troche znam dam rade a tu niespodzianka, jestktos kto jedzie do tego samego miejsca co ja, no ale przez sen to sie znim zapoznac nie moglem. Dobra wpadamy na przystanek a tu same numerki, czekamy na perwszego busa wsiadamy lamanym ang. tlumaczymy gdzie chcemy dojechac ale akcent kierowcy brzmi jak tajski wiec kupujemy dwa bilety do nikad siadamy a w miedzyczasie zagadujemy starsza angielke ktora z cierpliwoscia tlumaczy gdzie co i jak....No i w tym momencie wkracza nasz rodak ( na oko 45 lat, kamizelka odblaskowa buty ochronne ), ja wam pomoge mowi ja tutejszy, heh seplenil faktycznie jak angol ale to z nadmiaru alko raczej, ale ok jak niema problemu to czemu nie. Szkoda tylko ze z jego tlumaczenia wynikalo ze mamy nocleg i dojazd na miejsce ale babcia wyglodala jakby gadala ze swirem no a my co nieco rozumielismy wiec zlalismy goscia tym bardziej ze byl czas wysiadki. Pozdrowilismy starsza pania a pan dostal frajera na odchodne. W koncu udalo sie jestesmy dom okej tzw big brother z paronastoma lokatorami. Wieczor mijal szybko przy dzwieku polskiej i ruskiej wodki czesc wyruszyla na dyskoteke czesc pozostala przy klinie, w tym ja. Sielanke przerywa telefon ze jest dym z angolami w sumie znalem tylko 2 os. tak naprawde ale na haslo biegniemy wszyscy. Na miejscu angol z piana na gebie i jego mafia ogorka i kasztanka szarpia sie z naszymi, dobiegamy akcja reakcja trawa chwile az podjezdzaja radiowozy, wszyscy uciekaja ja tez chcialem ale mur okazal sie za wysoki a ja za niski , efekt chodnik uderzyl mnie w plecy:). Tu sie zaczyna problem jak wytlumaczyc ze ja dopiero co przyjechalem i nie wiem nawet w ktora strone do je***ego big brothera, na szczescie cos tam zrozumieli i po podpisaniu papierow puscili, chyba uznali ze upadek i podroz spowrotem bedzie wystarczajaca kara:) :) . Droga zajela mi jakies dwie godziny na szczescie znalazlem monopolowy wiec po powrocie padlem na materac.
Ranek obudzil mnie kacem i niesamowitym bolem plecow ale nie spowodowanym tylko upadkiem ale takze pogryzieniem przez te pieprzone j***n*e tzw pluskwy ktore pozostawiaja za soba guzy wielkosci mandarynek, ale to dopiero poczatek.Wiadomosci na dole zajechaly mnie. Zaden z domownikow nie mial pracy malo tego, uciekli od ciapaka ktory przeja ich wyplaty nabral na nich tel. a oni uciekli za cashback'i i przyjechali tutaj jakies 2 tyg wczesniej i nawet nie wiedza gdzie szukac pracy. To jeszcze nie koniec za miesiac gdy zapasy funciakow stopnialy mialo sie okazac ze do naszych drzwi ma zapukac anglik w podeszlym wieku z dowodem aukcyjnym zakupu budynku...... Koniec cz.1

horizn

2015-06-28, 19:27
Niedawno odwozilem kogos na Luton i z nadmiaru czasu przeszlismy sie 'do centrum', a tam wlasnie polska patolka jak autor tego tematu. Stoja pod Ladbrokers z zubrami w puszce i sie kloca o pieniadze. Jeden mowi do reszty cos w stylu: "kasa na stol albo k***a u mnie cwe*e nie mieszkacie". Wygladal na ich szefa. Obstawiam, ze spia po dwoch w pokoju bo nie sadze aby mieli dom z osmioma sypialniami. Wszyscy oczywisce w brudnych dresach. Podobny widok przy kazdym sklepie. Generalnie polakow wiecej tam niz pakistanczykow/hindusow. Bylem lekko zszokowany bo w Cambridge polakow spotykam pracujacyh tylko w IT. Ja roboty w UK szukalem z Polski. Wysylalem CV na interesujace mnie oferty, dzwonili zapraszali na rozmowy, za czwartym razem sie udalo. Na poczatku wynajmowalem pokoj. Dom czysty, schludny (ok. 10 letni wg. streetview), zadnych pluskiew itp. Wszystie media i sprzet AGD/RTV do dyspozycji. Pojechalem ktoregos razu w odwiedziny do kolegi do Coventry - zamorskiego terytorium Polski. Widok ziomali w bluzach z napisac CHWDP i browarem w reku to normalka. Niestety wraz z normalnymi ludzmi, przyjezdza tu patologia bez wyksztalcenia, jezyka, nadajaca sie do pracy na tasmie w fabryce nawozu - ci ludzie robia Polsce najwieksza wioche.

dz...........11

2015-06-29, 21:42
[quote="zgonex"]cóż, kretyn ma w życiu ciężej. jedziesz w praktyce bęz języka, bez konkretnego zawodu, bez załatwionego noclegu, roboty, nawet bez znajomości, do tego naj***ny. i na co ty k***a człowieku liczysz? że przywitają cię tam z otwartymi ramionami? niby kto? że ambasada przyśle po ciebie limuzynę na przystanek? nie rozsmieszaj mnie. nie trzeba być einsteinem żeby ogarnąć, że zawsze i wszędzie jest przesyt cieci i ciężko dostać robotę. jeśli ta znajoma miała syna, który tam pracuje trzeba było z nią zagadać żeby chociaż przez tydzień cię przenocował i pomógł się ogarnąć. jedziesz człowieku totalnie nieprzygotowany i jeszcze masz pretensje do świata. wk***iają mnie takie ćwoki.
A jakich znajomosci spodziewales sie od 18 latka z 16 tys. miasteczka z pod granicy z ruskimi 3lata po przystapieniu do unii. A syn znajomej ktory mial pracowac to wlasnie ten do ktorego przyjechalem.

MlodyWodzu

2015-07-05, 00:17
dzwiedz jak powiesz mi, że jesteś z Sokółki albo okolic Bialegostoku to wszytko już rozumiem. Piwo i wódka to nieodłączne przybory naszych rodaków. Siedzę to 3 lata, ciągle budowlanka, słaby język ale matka i ojciec mnie jakoś wychowali. Każdy lub się napić tak jak i ja ale nie ciśnie mnie by chlać pod sklepem. Nie lepiej w domu pubie lub w parku na kocyku jak potrafią to kulturalnie robić inni emigranci? Naprawdę mi czasem przykro kiedy wolę się uciszyć gdy słyszę polski bo zazwyczaj słychać piękną wiązankę między dwoma ziomeczkami... Większość kulturę osobistą zostawia w rodzinnym domu.