Pracuję w jednym z ośrodków rehabilitacyjnych w naszym pięknym kraju. W piątek zasłyszałem taką oto wyminę zdań między pacjentem na wózku(P) a moim kolegą(K) w gabinecie:
P: Witam serdecznie w ten piątkowy poranek! Mogłem jakąś flaszeczkę kupić na koniec zabiegów!
K: No wie pan, mógł pan kupić nawet dwie!
P:W sumie racja, i tak bym się przecież nie przewrócił najwyżej komuś po nodze przejadę!
Historia autentyk, koleś wprawił wszystkich w dobry humor na nadchodzący weekend
Bardzo pozytywne
skojarzyło mi się ...
Ludzie wchodzą do uzdrowiskowej sadzawki. Jeden ze złamaną ręką - wyleczona, bez placów u rąk - są, bez nogi - są obie itd.
wjechał koleś na wózku i wyjechał w nowych oponach
Byłam na spacerze z koleżanką, która jeździ na wózku inwalidzkim.. gdy szłyśmy w dół z górki to puściłam wózek, który pchałam i krzyknęłam: Wera, bez rączek!
Jej odpowiedź: BEZ NÓŻEK!
Tak mi się przypomniało
Autentyk z wczoraj. Idę po sklepie, pani wykładającej warzywa spadła na ziemię cebula. Serio, cebula, wprost mi pod nogi. Zrobiłem krok w tył by złapać. I nie zauważyłem, potknąłem się o wózek. Złapałem równowagę nak***iając węgorza, a facet na wózku do mnie:
-przepraszam, podstawiłem panu nogę.
- nieee, moja wina, nie zauważyłem pana.
Od niedawna przyzwyczajam się do okularów.
Zaśmieliśmy się, spoko.