Niewierna żona pogrążona z kochankiem w miłosnym uniesieniu pyta w pewnym momencie partnera:
- "Najdroższy, a gdyby wszedł teraz nagle do sypialni mój mąż i zastał nas razem w łóżku, co byś zrobił?"
- "Widzisz jaki jestem silny?" Kochanek napręża bicepsy.
- "Och tak najdroższy!"
- "Złapałbym go za kark i wycisnął jak cytrynę! A gdyby stawiał opór skąpałbym go w jego własnej krwi..."
- "A... gówno..." - Odzywa się niespodziewanie drżący głos w przedpokoju. - "Ja jeszcze w ogóle nie wróciłem z delegacji."
No dobra mnie pewnie też by poniosło i zacząłbym się bić w takim przypadku, ale jak teraz można bez nerwów na chłodno przemyśleć....
Uderzysz za mocno, jebnie gość o kant stołu potylicą, czy połamie jakieś ważniejsze części ciała - kilkanaście lat pierdla, można też walkę przegrać i resztę życia spędzić np. bez zębów na przedzie... Tak czy owak ryzykuje się kontuzję, kalectwo czy więzienie z powodu zdradzającej kobiety... Warto dla szmaty? Wyj***ć z mieszkania, wnieść o rozwód (koniecznie z orzeczeniem winy - jednostronne zabezpieczenie na wypadek niezdolności do pracy o alimenty od byłego małżonka...) i wyjechać na Hawaje klepać po dupach młode Polinezyjki...