Koleś wykonuje publicznie piosenkę Evanescence a potem jeszcze ma czelność się odezwać, jak on się nie spalił ze wstydu! Przy tych wszystkich ludziach przed telewizorami!!!
Ta cisza nie wynikła z tego, jak niektórzy sugerują, że żarty o śmierci Hanki Mostowiak są "Nie na miejscu", bo jak mogłyby być, skoro to postać całkowicie fikcyjna?
Nie wynikła także z powodu znudzenia ludzi tematem Hanki.
Ona po prostu wynikła z czystej, bezgranicznej, nieokiełznanej i nie poznanej do końca głupoty homo "Fellippe". Wszyscy byli po prostu w ciężkim szoku, ponieważ właśnie przeżyli spotkanie z personifikacją głupoty.
Jak? Jak można połączyć "Bring me to life"* z śmiercią Hanki Mostowiak? Gdzie on odnalazł nawet najdrobniejsze nici łączące te dwie rzeczy?
*Swoją drogą, ch*jowy i totalnie pedalski kawałek.