Podobnie jest z psami które są przy budzie wiele lat, i czasem jakimś trafem się zerwie, ucieknie. Nie zawołasz go, nie przyjdzie, leci swoim torem, nic go nie obchodzi. Zdziczałe zwierzę, po prostu.
Bo to tak jest. Ja za młodu miałem pecha i się pół roku w ruskim areszcie sledczym przesiedzialem. Jak mnie z tej niewoli wykupili, to była trochę podobna sytuacja. W piredlu gdy cię gdzieś prowadzili, trzeba bylo trzymac ręce za plecami. No i ide z aresztu do samochodu - już wolny - ale ręce za plecami twardo trzymam. Dopiero jak mi uwagę ktoś zwrócił to zacząłem iść normalnie.