Kiedys jak pracowalem w Stolarni to przychodzili goście od Ciecia Belek na deski. Jeden z nich, zapomniałem imienia, rychu, ździchu czy inny mietek mial tak k***a wzdęty brzuch od wódy i piwska ze az sie błyszczał. Tak napiety. Obleśny knur potrafił z lodówki jedzenie podkraść, nie to ze kawalek - Całe śniadanie podpie**alał. Kiedyś tak sie schlał ze go wtoczylismy na palete, i widlakiem w cień zwieźlismy zeby udaru nie dostał.