Różnica między polowaniem w kraju cywilizowanym a w Polsce. W USA bierzesz giwere i idziesz do lasu. Skromne przepisy określają drobne nieuciazliwe zasady przede wszystkim kiedy do czego wolno strzelać i tyle.
W Polsce ustawy i milion paragrafow. Koła łowieckie, kiedy strzelać pod jakim kątem z jakiej broni, co wolno czego nie wolno, wygradzanie terenu, oznakowanie, zgłoszenia, pozwolenia i ch*j jako istota wszechwiedzaca co jeszce...
Nie daj boże myśliwy zapomni jednego z miliona paragrafow, zrobi coś nie tak i at desantuje się że śmigłowca, rekwiruja wszystkim broń, wpada prokurator wszystkim chce dać dożywocie, znacjinalizowac bron... Dramat. Niewolnicy we własnym kraju.
Facet zaj***ł sarne na moim terenie (za domem) ide patrze bo coś jebło patrze a ten h*j mi ją na moim trawniku patroszy i mówię mu że co to k***a jest on do mnie że wątróbkę dostane .Facet już nie strzela.
Nie rozumiem.. Strzelają do zwierząt różnego gatunku więc nie ma to żadnego ekonomicznego uzasadnienia ciesząc przy tym mordę. To nie jest wporządku.
Też nie rozumiem bardzo wielu kwestii w tym temacie. Myślę ze każdego szkodnika na mojej posesji odpalił bym jak najbardziej humanitarnie grzechotnika zawiązał na guza, kojoty i dziki przyprowadził na smyczy na posterunek policji z aktualnym dowodem osobistym.