18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Najgłupsze mity motoryzacyjne

Imie_jego_44 • 2013-12-29, 17:50
1. Czarna Wołga
Chyba najdurniejsza legenda motoryzacyjna, trochę nie pasuje do następnych, ale jest tak durna, że nie mogę jej znowu nie przywołać. Jak byłem mały i chodziłem do podstawówki, to odwiedził mnie kolega z okolic Limanowej. Był przerażony, bo po drodze z mojego domu do szkoły szło się wzdłuż rzędu czarnych Wołg. Pewnie stwierdził, że one mają tu bazę i stąd jeżdżą po Polsce i porywają dzieci. Ale jeśli chodzi o mity z bardzo głębokich czasów PRL-u, to dobry jest ten o Syrenie, że jak się ruszy Syreną na skręconych kołach, to przeguby się połamią i w ogóle kataklizm. Pytałem syreniarzy i tak rzeczywiście było, ale chyba w jakichś modelach 101 i 102, a im później, tym mniejsza szansa na taki efekt.



1,5. Maluch się lepiej chłodzi jak się otworzy klapę.
No pewnie. Włoskie inżyniery nic sie nie znajo i nie umio zrobić chłodzenia powietrzem. My Polaki w osobach Cytryna i Gumiaka wymyślilimy, że jak sie otworzy klape, to powieczsze bendzie lepiej leciało BO OTWUR JEST WIENKSZY. TO LOGICZNE. No niestety, koledzy C&G nie mają racji. Chłodzenie Malucha jest wystarczające przy zamkniętej klapie, jeżeli nie zatka się tych karbowanych otworów które wszyscy nakrywali jakimś gumowym szajsem. I nie, to że pada deszcz nie powoduje, że przez te otwory napada i zamoknie układ zapłonowy.



2. Diesel jest lepszy od benzynowego
No, jak na benzynę są kartki, a na diesla nie, to pewnie tak. Albo jak diesel jest dotowany przez państwo jak w Indiach, gdzie GM wytwarza silnik 0.9 Multijet (1.3 obcięty o cylinder), to też tak. Ale jak diesel i benzyna są w tej samej cenie, to nie bardzo. Z tym mitem numer 2 wiąże się kolejny mit: że diesel jest trwalszy. No nie wiem. Musi znosić znacznie większe obciążenia i ma mega gigantyczny stos idiotycznego osprzętu: EGR, DPF, DMF, VNT i N75 – już same te nazwy przyprawiają o ból brzucha. W porównaniu bardzo mało wysilonego wolnossącego diesla i bardzo mało wysilonej benzyny na gaźniku rzeczywiście diesel przez jakiś czas wypadał lepiej. Teraz to już jeden pies. Różnica jest tylko w tym, czy wlewasz zielone paliwo po 5,70 czy czarne paliwo po 5,70. No i w tym drugim przypadku masz filtr cząstek stałych, który gwarantuje, że w pewnym momencie będziesz musiał się nim zainteresować. Tu czasem pojawia się jeszcze jeden dobry mit: że jak się wjedzie autem benzynowym w kałużę to ono nie przejedzie, bo się zaleją świece, a diesel pojedzie, bo może chodzić bez prądu. No jak mówimy o beczce W123 i Fiacie 125p to zasadniczo tak. Ale dowolne nowe auto bez względu na rodzaj paliwa po wjechaniu w kałużę zalewa sobie ECU i dalej nie jedzie choćby nie wiem co.

O taki dizel to ja rozumię.



3. Fiaty, Fordy i francuskie
„Nie kupuj aut na F”, tak zawsze mawiał mój pewien wujek, lub raczej stryjeczny dziadek, czy jak tam się nazywa takie pokrewieństwo. Wujkodziadek nie dał sobie nigdy wytłumaczyć, że silnik Fiata pracuje w Oplu i Saabie, konstrukcje Forda mają swoje odbicie w Volvach i Land Roverach, a auta francuskie to już w ogóle dobra historia – kupujesz sobie Mercedesa klasy A lub B, a tam pod maską Dacia Dokker, kupujesz sobie wylansowane BMW Mini, a tam pod maską graty z Peugeota. A i tak 80% samochodu to materiały od poddostawców. A jakoś nie widzę człowieka, który by mówił „nie kupuję nigdy samochodów z bebechami od Valeo na pierwszy montaż!” albo „Kupuj tylko samochody z turbosprężarkami IHI, Mitsubishi i Hitachi, nie kupuj Garretta i KKK, to przereklamowane gówno!” – a dokładnie w taki sposób powinno się mówić o nowoczesnych samochodach. Zawsze staram się trollować ludzi, którzy w tzw. towarzystwie zaczynają wypowiadać się o samochodach, przywołując przykład Fiata Sedici i Suzuki SX4 – „a widzisz, znajomy miał takie auto właśnie jako Fiata Sedici i wszystko mu się posypało, a my mamy też, ale kupiliśmy Suzuki, żeby się nie psuło, i zobacz, 80 tys. km w 3 lata i fura jak nowa… nie ma to jak japońska jakość, włoszczyzna to szajs”. LUDZIE W TO WIERZĄ.

NIE KUPUJ BO SIĘ ZEPSUJE I WYBUCHNIE I URWIE CI RENKE I NOGE



4. Gwiazdki EURO NCAP
Ostatnio pewien PR-owiec pewnej bardzo poważnej firmy powiedział „chcesz kupić samochód XXX? On jest niebezpieczny! Ma tylko trzy gwiazdki!”. I wyglądał, jakby naprawdę w to wierzył. Oczywiście Euro NCAP wymyślił sobie świetną metodę zarabiania kasy, opracowując system „znormalizowanych” zderzeń i znormalizowanej metody oceniania. Z tym że jest to totalnie niewiarygodne i oderwane od rzeczywistości. Na bazie testów Euro NCAP możemy wyłącznie dowiedzieć się, jak samochód zachowa się, kiedy z prędkością 64 km/h uderzy w odkształcalną przeszkodę 40%-ami powierzchni przodu. Albo jak zachowa się, kiedy najedzie na niego z boku specjalny zderzeniowy „fantom”. Ma to tyle wspólnego z realnym ruchem drogowym co jakby na podstawie tego, że aspiryna wyleczyła kogoś z przeziębienia, uznać ją za lekarstwo na wszystkie choroby. Przecież i to choroba, i tamto choroba. I to wypadek, i tamto wypadek. Można byłoby powiedzieć cokolwiek o bezpieczeństwie danego modelu w momencie, kiedy poddano by go wszystkim możliwym scenariuszom wypadków ze wszystkimi możliwymi prędkościami. Istnieje znacznie bardziej wiarygodny sposób oceniania bezpieczeństwa aut: trzeba upublicznić statystyki śmiertelnych wypadków i wtedy okazałoby się, że więcej osób ginie w BMW 3 niż w Seicento. Największym kuriozum Euro NCAP jest jednak to, że sposób przyznawania gwiazdek pozwolił producentom samochodów wypracować metody takiego budowania aut, żeby dobrze wypadały w testach i wskutek tego mamy czterogwiazdkowego Range Rovera i pięciogwiazdkowe Renault Clio. Czyli Clio jest bezpieczniejsze niż Range Rover. A mimo to jakoś, gdybym chciał się już zderzyć, to wybrałbym jednak bardziej Range’a, Gelendę albo Land Cruisera V8, a nie Clio. NO ALE TE GWIAZDKI PRZECIEŻ, ONI SO TAKIE WAŻNE!



Pomijając, że nie jeżdżę samochodem po to, żeby się zderzać.

4. Mercedes zbankrutował na W123 i W124
Sto razy czytałem taki komentarz w internecie, że Mercedes dokładał do modeli W123 i W124 i dlatego musiał zrobić bylejakiego W210, bo tamte były za dobre i się na nich nie zarabiało. No to już są takie bzdury że wrzątek zamarza. W czasach W123 gama Mercedesa ograniczała się do beczki, „Saddama” W126, sportowego R107 i Gelendy W460. Z tego tylko W123 realnie robił jakąś sprzedaż, pozostałe auta były zupełnie niszowe. I dokładali te dojczmarki do tego super rewelacyjnie sprzedającego się modelu? To skoro zrobili model, do którego musieli dokładać, to dlaczego potem zrobili kolejny, do którego też musieli dokładać, czyli Balerona W124? Spodziewam się, że tak wykombinowano tylko dlatego, że w przypadku W210 mocno postawiono na obcinanie kosztów produkcji, ale w celu wykrojenia większego zysku a nie zarobienia czegokolwiek aby tylko zarobić. Większym problemem Mercedesa była przez lata stara klientela, a obecnie to, że wszyscy kupują modele A i B, podczas gdy najlepiej zarabia się na wyżej pozycjonowanych pojazdach.



5. Niekontrolowane przyspieszenie
Toyota, dywaniki, zablokowany pedał gazu, 9 milionów samochodów wezwanych do serwisu. A potem okazuje się, że to jednak była bzdura. 10-miesięczne śledztwo prowadzone przez NHTSA (Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Drogowego) i NASA (ŁAŁ, NASA!) wykazało, że nie istniał żaden elektroniczny powód, który mógłby wywoływać efekt niekontrolowanego przyspieszania. Jedyne powody to dywanik, o który mógł zapierać się pedał gazu lub błąd kierowcy, który wciskał nieodpowiedni pedał (gaz zamiast hamulca). Oczywiście Toyota, jako Producent Najbardziej Niezawodnych Samochodów Na Świecie (Z Pewnymi Wyjątkami), nie mogła zamieść problemu pod nomen omen dywanik i zrobiła największą akcję serwisową w dziejach galaktyki. Przy okazji okazało się, że gość, który nakręcił aferę, jest bankrutem z branży porno i jak nie odda kasy, którą pożyczył od gangsterów żeby rozkręcić pornobiznesik, to oni nakręcą z nim ostatnie porno w życiu.
Jednak przy okazji tej afery z samoprzyspieszającymi Toyotami doznałem autentycznego przerażenia. Oto osoby, których nigdy bym o to nie podejrzewał, dzwoniły do mnie lub zaczepiały z pytaniami – z najpoważniejszą miną na świecie – „czy mój Avensis z 1999 r. 1.6 z LPG może zacząć samoczynnie przyspieszać? Co ja mam zrobić?”, albo „chyba sprzedam to Aygo, boję się nim jeździć, ono może zacząć samoczynnie przyspieszać”, a dobiła mnie jedna pani, która przyszła i prosiła, żeby jej naprawić ten pedał gazu, bo ona się boi jechać do serwisu, żeby jej Yaris 1.3 jej po drodze nie zabił. Wskazuje to, że w dobie internetu i powszechnego dostępu do informacji wywołać psychozę jest równie łatwo co w czasach Orsona Wellesa i jego słuchowiska „Mars napada”.

AAAAAA! NIEKONTROLOWANE PRZYSPIESZENIE!



6. Szalony rajd po autostradzie
W bezpośrednim związku z poprzednim, tyle że historia jest starsza niż problemy Toyoty i słyszałem ją kilkanaście razy z różnymi samochodami w roli głównej. Najczęściej było to Renault Vel Satis albo jakiś inny luksusowy pojazd nie-niemiecki. Jedzie sobie gość po autostradzie i nagle auto zaczyna mu przyspieszać. Nie działa hamulec, nie może wysprzęglić bo ma automat, nie może zgasić silnika (wciska przycisk i nic), nie może przerzucić siłą na N. Więc pędzi. Gna 220 km/h i dzwoni na policję. Policja czyści mu drogę, żeby mógł pędzić, aż skończy się paliwo. I taką wersję zwykle słyszałem, zakończoną happy endem. To teraz spróbujcie jechać np. 2 godziny 220 km/h po niemieckiej autostradzie. Po drodze będzie przebudowa, korek, wypadek, przejazd przez miasto gdzie jest duży ruch i mnóstwo zjazdów oraz dziesiątki innych utrudnień. Te 220 km/h to można jechać parę minut. Przez 2 godziny gość pokonałby 440 km (według niektórych historii jechał nawet dłużej) i po drodze nie napotkałby ŻADNEJ przeszkody? Ani jednych wyprzedzających się tirów? Bzduryzm do sześcianu.

A TU TYP PĘDZI 220 KM/H



źródło: http://www.zlomnik.pl/index.php/2013/07/24/najglupsze-mity-motoryzacyjne/

h7kchryst

2013-12-29, 17:51
czarne to nawet gówno jest fajne ~~

satan696

2013-12-29, 17:53
Z czarna wołga chodziło o to że nią jeździli panowie z KGB. Pakowali za fraki do środka i jechali do łubianki na rozmowę...

BongMan

2013-12-29, 18:00
Imie_jego_44 napisał/a:

i wtedy okazałoby się, że więcej osób ginie w BMW 3 niż w Seicento.


To by znalazło też odzwierciedlenie w tym, że większość bejc ma więcej lat niż ich właściciel, a sam właściciel to zazwyczaj lamus albo dres bez mózgu, z małą kuśką i kompleksami, które leczy szarżując 30-letnim trupem.

~CanesPL

2013-12-29, 18:04
Podałeś źródło w tym temacie, będziesz kopiował tu cały złomnik?

4x4offroad

2013-12-29, 18:08
no Panie z Mercedesem to nie jest do końca jak w tym tekście powyżej ;) wyobraź sobie że Mercedes w modelu W 123 (beczka) nie przewidział wymiany-naprawy np.wału napędowego!!! nie brali pod uwagę że to się zepsuje,i tak też było.
Firmy żyją w większości ze sprzedaży części,oraz serwisów,a takie Mercedesy się nie psuły więc prawie zbankrutowali,od modelu W210 były obcięte koszty produkcji,no i jakość już nie taka jak kiedyś,co skutkowało wizytami w serwisach,i nabijaniem kasy. ;)

jacek44

2013-12-29, 18:18
Autor tego tekstu ma tragiczny ból dupy. Odnośnie przypadku z autem jadącym 220km/h po autostradzie widziałem w wiadomościach w 2012 roku, że starszy koleś jechał Laguna II FL, na tempomacie, gdy dojeżdżał do zjazdu auto zamiast zwolnić i wyłączyć tempomat, zaczęło przyspieszać. I faktycznie gość jechał jakiś tam dość długi odcinek trasy z dużą prędkością, bo nie mógł się zatrzymać. I nie pie**ol mi leszczu, że to niemożliwe, bo do akcji włączyła się policja, która torowała mu drogę. We wszystkich stacjach radiowych był podawany komunikat dla kierowców, że maja jechać prawym pasem. Lewy pas autostrady był wyłączony całkowicie z ruchu (sygnalizowane było to oświetleniem nad autostradą). Sam materiał i wywiad z gościem był na sadisticu. Więc jak ktoś się nie zna, to niech zamknie p*zde, bo rzygać mi się chce jak coś takiego czytam.

Dwa - Mercedesa w123 robili inżynierowie, a nie księgowi. Skoro w latach 80'tych można było zbudować tak niezawodny silnik jak w beczkach, to przy dzisiejszej technologii nie można by zbudować lepszego? W łeb się pie**olnij, jak w to wierzysz. Zastanów się tylko, komu opłacałoby się budować takie samochody.


Trzy, gwiazdki NCAP - wejdź sobie na allegro czy otomoto, pooglądaj auta powypadkowe i zobacz, czy np wspomniana wyżej Laguna II (najbezpieczniejsze auto w swojej klasie w którychś tam latach) w każdym przypadku ma uszkodzenia tak duże, że przestrzeń kierowcy i pasażera jest powgniatana. Mówię o przypadkach, gdzie cały przód jest zmiażdżony. Wtedy powiedz, czy te testy nie są jakkolwiek wiarygodne. Wk***ia mnie logika niektórych pedałów, że trzeba przeprowadzić wszelkie możliwe scenariusze, żeby to było miarodajne. Możliwości jest nieskończenie wiele - więc to niemożliwe. Zamknij więc p*zde i nie kopiuj tu takiego syfu.

Co do chłodzenia malucha, to ok, w normalnych warunkach pogodowych wloty i wyloty wystarczają. Trzeba być skończonym idiotą, by podważać to, że przez otwartą klapę podczas postoju (np na światłach) zostanie odporwadzona większa ilość ciepła niż przez te otwory. Przecież to k***a logiczne jest, naprawdę tego nie umiesz pojąć? Jeśli tak, to widać, że nigdy nie miałeś fiata 126p.

Imie_jego_44

2013-12-29, 18:20
CanesPL napisał/a:

Podałeś źródło w tym temacie, będziesz kopiował tu cały złomnik?


Kliknij najpierw w ten odnośnik a później w tamten z poprzedniego tematu i sprawdź dokąd prowadzą :facepalm2:
A złomnik.pl będą promował, pisze prawdę a nie teksty dyktowane przez dział PR koncernów samochodowych, to taka niezalezna.pl motoryzacji w internecie(mam nadzieję, że rozpoczną jakąś wspólpracę), blog odcięty od "salonów" i prawdziwie niezależny, niestety prawda w oczy kole więc jest mocno niszowy a powinien być w mainstreamie.

karkry123

2013-12-29, 18:42
Pochodzisz z okolic Kaliforniii??? Widzę, że swojak, pozdro :P

Mr.Drwalu

2013-12-29, 18:43
@up

Aha, będziesz promować? Nie bądź świnią i coś odpal Centowi chociaż. :kawa:

Imie_jego_44

2013-12-29, 18:51
Ja go promuję za darmo bo po prostu popieram to co pisze.
Nie spuszcza się nad VAG'ami, Mercami, wyśmiewa francuzy i czuje respekt przed BMW.

Fire_Penguin

2013-12-29, 18:56
Imie_jego_44 napisał/a:

(...)czuje respekt przed BMW.



Toś doj***ł :krejzi:

paka2000

2013-12-29, 19:02
"No i w tym drugim przypadku masz filtr cząstek stałych, który gwarantuje, że w pewnym momencie będziesz musiał się nim zainteresować"

A ja powiem tylko tyle, że nie do końca w tym racja. Jak przegonisz od czasu do czasu auto, filtr się wypala (od wysokiej temperatury jaka panuje w układzie wydechowym), to nie masz problemu z zatykającym się DPF'em. A poza tym można się go pozbyć, tyle że silnik nie będzie trzymał normy pod względem czystości spalin. Ale kogo by to interesowało prócz ekologów? :>

karkry123

2013-12-29, 19:04
Hardistic nie rozumiem o co ci chodzi bo za mało oglądam srających bab na hardzie :emo:

bloodwar

2013-12-29, 19:33
Z "Fiatami, Fordami i francuskimi" to trochę prawda, bo na polski rynek trafiają głównie samochody poflotowe, a te marki są (w sumie były - do czasu wejścia na rynek leasingowy Skody) jednymi z najpopularniejszych na zachodnim rynku leasingowym więc najgorsze, rozdymane przez pokolenia PHowców czy dostawców złomy trafiają do nas. Z drugiej strony - musi być jakiś klucz w tym, że te trzy rodzinki samochodów są znacznie tańsze niż np. VW i jeżdzą one głównie we flotach albo są uzywane jako samochód transportowy, zaś na samochód "prywatny" Niemiec, Francuz czy Anglik wybiera niemieckie marki.

A co do "samochodu który nie chciał się zatrzymać" to musiałby być chyba przypadek jakiegoś kolosalnego zbiegu okoliczności i co najmniej trzech awarii na raz - rzeczonego tempomatu/rozbiegany diesel* a jednocześnie pedału gazu (że ruchy nim nie powodują wyłącznia/włączenia tempomatu), w przypadku zepsutego tempomatu: awaria stacyjki (co się chyba nigdy nie zdarza - no chyba że jakiś debil złamie kluczyk w stacyjce), hamulca "nożnego" i ręcznego (bo dając oba na raz "w podłogę" auto zatrzyma się prędzej czy później przy każdej prędkości) no i najważniejsze - sprzęgła/skrzyni biegów, co prawie nie ma prawa się zdarzyć (zawsze można wrzucić bieg "na siłę" bez sprzęgła - lepsza jedynka i zatarcie skrzyni niż wypadek a w przypadku automatu ZAWSZE można wrzucić "N"). No i pozostaje kwestia "logiczna" - czy lepiej jest drzeć 300 czy 400 km z pełną prędkością do momentu wyczerpania paliwa/zatarcia silnika, angażując wielkie środki policyjne (zamykanie dróg, objazdy, planowanie trasy, eskorta, mobilizowane karetki i straż po drodze "w razie wu", śmigłowce do ciągłego monitorowania sytuacji) czy może lepiej stracić auto (i tak pewnie zniszczone długą jazdą na czerwonym polu) tzn. zrobić hebel (ale leciutki - ocierając a nie wbijając się na chama) w bandy znajdujące się po bokach autostrad i trzeć autem czekając aż wyhamuje

*czyli "choroba szalonych diesli" z awarią sprężarki pompującej olej silnikowy do komory spalania