Autorzy kampanii promocyjnych wiedzą, że najlepszą formą dotarcia do odbiorcy jest wywołanie skandalu albo szokowanie. Terapię wstrząsową można zastosować niemal w każdej dziedzinie. Tą ścieżką postanowiły też pójść władze jednego z brytyjskich miast od lat borykające się z problemem niesfornych właścicieli psów, którzy notorycznie unikali sprzątania po swoich pupilach.
Szokującą, ale podobno skuteczną koncepcję zatwierdzili radni z miejscowości Torbay. Dzięki ich zdecydowaniu w wiatach znajdujących się na przystankach autobusowych, pojawiły się plakaty przedstawiające małe dziecko siedzące na trawniku przy placu zabaw i konsumujące psie odchody. Maluch umorusany jest psim kałem, a obok niego widać odchody pozostawione przez czworonoga. Pod wywołującym niesmak zdjęciem, umieszczony został napis: "Dzieci umieszczą wszystko w swoich buziach" oraz numer telefonu, pod który można dzwonić w przypadku wytropienia niezdyscyplinowanego właściciela psa.
Skuteczność kontrowersyjnej kampanii potwierdzili już radni miejscowości Torbay. Jeden z urzędników poinformował, że w krótkim czasie ilość psich odchodów, których właściciele zwierząt nie raczyli sprzątnąć, spadła o ponad połowę. O ile w kwietniu zanotowano 400 takich przypadków, to w czerwcu było ich już "tylko" 185. Nie stwierdzono także żadnych skarg ze strony zdegustowanych mieszkańców.
"Psie kupy na naszych ulicach, w parkach i na plażach wyglądają źle, nieładnie pachną i są nieestetyczne zarówno dla mieszkańców, jak i odwiedzających." - powiedział Dave Butt - jeden z radnych. "Ten plakat był raczej nieprzyjemny, ale pomógł skutecznie powiedzieć wprost, o co nam chodzi."
Dziennik "The Daily Telegraph" poinformował, że mieszkańcy miejscowości Torbay, którzy nie sprzątają po swoich pupilach muszą się liczyć z karą grzywny, która wynosi 75 funtów. W Polsce kary finansowe nakładane na niedbałych właścicieli psów wynoszą nawet kilkaset złotych, ale ich skuteczność jest znikoma. Ciekawe, czy podobna reklama społeczna przyniosłaby pożądany efekt.