Nie wszedłbym na to. Od czasu jak w wesołym miasteczku (dość parę lat temu jak byłem dzieciakiem) j***ny niemiec mnie wpuścił na karuzelę, która zatrzymywała się jakieś 10m nad ziemią do góry nogami w momencie gdy nie spełniałem wymagań mam dość takich karuzel. Przez ch*ja prawie wyleciałem, dobrze że rodzice mnie trzymali. Pewnie kojarzycie scenę na przykład z Tom & Jerry jak Tom w mig robi się biały bo czegoś się przestraszył. Ja wtedy tak miałem ;/ Biały jak kartka.
W woju na placu mieliśmy miniaturkę w/w ustrojstwa - jednoosobową, 3 koła z rur i 6 łożysk. Ręce i nogi gościa rozpiętego z wewnętrznym kole przypinało się dodatkowo taśmami. Rozkręcało się to oczywiście ręcznie. Byli goście co w trakcie wirowania na maksa odgryzali się czy opowiadali dowc**y. To mnie przekonało, że spadochroniarstwo jest nie dla mnie...