Pierwszy puchar za odległość (tu było grubo ponad 100 metrów).
Drugi za sokoli wzrok (byłem pewien, że wyk***i w psa lub jednego ze swych ziomków i zezna, że pomylił go z dzikiem)
Trzeci za profesjonalne stanowisko i naganianie (tutaj przyznam, że do końca miałem nadzieję na to, że dzik wyskoczy z boku lub zza pleców naszego zucha)
A litra mu dadzą za to, że przyszedł, wszak każde polowanie "zawodowców" zaczyna się od litra:D
Miał dużo szczęścia. Do dzika nie strzela się frontem w łeb, bo krzywizna łba, mocne kości i gęsta gruba szczecina sprawią że pocisk tylko go draśnie i rozsierdzi. Do dzika strzela się jak stoi bokiem.