trochę nie kumam tych piłkarzy. Mam na myśli ogół oczywiście. k***a, jakoś jak gram na boisku ze znajomymi, niejednokrotnie zdarzyła się kontuzja, pęknięcia kości, rozcięcia są praktycznie zawsze, ale jakoś dalej każdy gra. Co im z tego teatralizowania? Robią z siebie cipska, nic więcej. Chociaż jedna noga takiego piłkarza jest pewno ubezpieczona o dziesięciokroć razy więcej, niż wynosi dobytek mojej całej rodziny
pie**olicie. A może jego to naprawdę zabolało?
Jakby Ci pomachali przed nosem sałatą, która w ten cały teatrzyk jest zaangażowana, to byś zrozumiał.