Dokładnie, nagrania były prowadzone w teatrze. Dlatego też przez wszystkie odcinki możemy zobaczyć tylko kilka ciągle tych samych pomieszczeń - salon/kuchnia Krawczyków, szatnia w zakładzie pracy itd...
Uwielbiałem go... Jak żaden inny serial nie bał się pokazać jak wiele smutku i radości niesie ze sobą zwykłe szare życie w naszych rodzinach gdzie nie było przepychu i materialnego bogactwa, ale jednak mimo przeciwności przechodziło się przez to szambo, bo ostatecznie miało się kogoś kto dawał Ci siłę to wytrzymać. Eh, jebnijcie mnie w pysk bo się ckliwy robię.
Dodam jeszcze, że ten 'durny śmiech' był wykorzystywany w wielu kolejnych produkcjach (sitcomy, seriale komediowe itp.).
Za Norka i Karola zawsze piwo, cały scenariusz to majstersztyk
Ja pie**ole, weźcie mi te gówno stąd. Zaczynając od sztucznego, wymuszonego śmiechu publiczności skończywszy na tak słabych dialogach, wymyślanych żeby niby było śmiesznie, że przy tym to już żarty Bongmana są szczerze zabawne... Gdyby nie "śmiech" publiczności - nie wiedzielibyście kiedy stało się coś śmiesznego (taka prawda, bo po to dodaje się śmiech publiki - to +10 do śmieszności, taki psychologiczny zabieg dla idiotów)