18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Mietek spod Wawy

Nikczemny_Płód • 2013-10-04, 21:20
Historia młodego chłopaka, ponoć autentyk : D

Cytat:

Zwykle moje siedzenie na tym forum ogranicza sie do odswiezania co 3 sekundy i zżynania czyichś co lepszych podszywów, a potem wpisywania ich i rajcowania sie, ze niby ja bylem taki blyskotliwy.
No ale nic, opowiem troche o swoim życiu. Mieszkam w podwarszawskiej miejscowosci, w bloku. Ogólnie jestem pośmiewiskiem wszystkich z dzielnicy. Do około pół roku wstecz musiałem co wieczór grzebać z mama w śmietniku, a potem sprzedawać puszki i kombinować na różne sposoby, żeby mieć na jedzenie i jakieś ciuchy od czasu do czasu na wage. Mam siostre, jest starsza o dwa lata i juz dwa razy przyłapała mnie w kiblu, jak targam skóre z jej majtkami założonymi na gębe. Nawet nie umiem sie dobrze z tym kryć... Poza tym, co utrudnia sprawe, jestem przygłuchy, od kiedy dostałem cegła w łeb od gościa, ktorego jeszcze minute wcześniej uważałem za najlepszego kumpla
Nie mam kolegów, jak juz wspomniałem, wszyscy i w szkole, i na dzielnicy maja ze mnie beke. Sadze, ze jest to troche wina mojego charakteru. Ale mam tez pewna wstydliwa przypadlosc... Gdy bylem mlodszy, eksperymentowalem z analnym uzywaniem dezodorantu - wpychalem go sobie w tylek, bo chcialem poczuc, jak czuje dziewczyna Niestety, przez to zrobily mi sie problemy ze zwieraczem i teraz od czasu do czasu mam tendencje do popuszczania goowna. Pol biedy, jak zrobie to w domu przed kompem, ale gorzej w szkole, czy na miescie.
To bardzo mnie oniesmiela.
Kiedys mialem dwoch kumpli, jak bylem sporo mlodszy, ale nasza przyjazn trwala do wspolnego wypalenia fajki w kiblu. Mialem potem wyrzuty sumienia i chcialem poradzic sie w tej sprawie wychowawczyni, a ona rozdmuchala sprawe. Dostalem pozniej jeden z lepszych w-p-i-e-r-d-o-l-ó-w w moim zyciu. Najpierw od starej, koncowka pasa, potem od bylych kumpli. Od tej pory juz nikt sie ze mna nie kolegowal, oprocz drugiego rownie gnojonego chlopca z mojej klasy, tory powszechnie uwazany byl za pedala. Ale trzymalem sie go, z przymusu. Znosilem to, ze czasem macal mnie pod lawka, czy ocieral sie o mnie. Z czasem zaczelo mi sie to nawet podobac.

Te gejowskie aluzje zryly mi troche psyche i zaczalem sie dobierac do naszego psa, ktorego siostra dostala na urodziny. Byl maly i wlochaty. Troche_za_maly. Obwiazalem go sznurkiem, zeby nie pekl i ladowalem, wyobrazajac sobie, ze to ten moj kolega - gej. Niestety, psu pekly kiszki i dostalem kolejny lomot od starej. Moze by sie nie wydalo, gdyby nie to, ze zdazylem sie obficie spuscic na chwile przed ta tragedia...
Kiedys odwazylem sie odezwac do jednej dziewczyny z mojej klasy, jeszcze w podstawowce. Byla naprawde piekna. Odezwalem sie do niej na dyskotece, najdelikatniej jak umialem proszac ja do tanca. Nie wiem, co zrobilem zle, moze zrazila ja moja koszulka z sekend hendu z niezmywalna plama troche nad krokiem, ale to byla i tak najlepsza, jaka mialem. Laska powiedziala mi wtedy, ze takiego chodzacego gowna jak ja, nie dotknelaby patykiem przez szmate. To mnie zrazilo do dziewczyn na dalsze lata, no, poza moja siostra, a raczej jej majtkami. Kiedys wychowawczyni, podpuszczona przez klase, wybrala mnie do recytacji wiersza przed cala szkola. Bylem przerazony, spocilem sie jak swinia juz godzine przed wystepem. I wtedy wydarzylo sie cos dziwnego. Koledzy z klasy, ktorzy normalnie w najlepszym razie nie pluli mi w twarz przechodzac obok, zawolali mnie do siebie do szatni.
Mieli jakas swinska gazetke. Wolalem co prawda sex ze zwierzetami, ale i tak podniecilem sie niesamowicie, gdy mi ja pokazali. Niestety, tej podjary nie wytrzymaly moje zwieracze i zessralem sie w majtki, rzadkim kalem. Kumple mieli beke nie z tej ziemi, jeden tez z tego wszystkiego sie zesral, tarzajac sie w konwulsjach po ziemi.
To byl dla mnie koniec swiata, bo tak, czy siak musialem wystapic. No i wyszedlem przed widownie, spocony jak dzika swinia i z wielka brazowa plama na tylku i nogawkach. Zrobiono mi zdjecia, ktore poszly potem do szkolnej gazetki i znalazly sie w internecie. W trakcie wystapienia, z powodu potwornego wstydu, bezwiednie sie rowniez zsikalem, przodem do wszystkich.
Czulem sie naprawde przegrany, chcialem popelnic samobojstwo. W domu polknalem garsc jakichs tabletek. Niestety przezylem - okazalo sie ze to byly antykoncepcyjne mojej starej.



Reszta w komentach.

Farmerx

2013-10-05, 02:44
Fejk jak sk***ysyn, ale cholernie dawno nie wybuchałem śmiechem co kilkanaście sekund. Krata wódki dla ciebie :D

Onof

2013-10-05, 02:49
Wisienka na torcie chorego sk***ysyństwa. Piękne.

Rabanesq

2013-10-05, 02:50
Zawinięte z forum O2, tzw "f23"....stare,ale nadal pięknie się czyta:D

Shcopek

2013-10-05, 02:53
Ja pie**olę, przeczytałem to jednak. Ryje beret jak sk***ysyn

Farmerx

2013-10-05, 03:03
Wie ktoś, czy jest ciąg dalszy? Toż to k***a czysty geniusz pisarstwa polskiego.

kama20030

2013-10-05, 03:08
to jest sadystycznie zalosne....

canabisss

2013-10-05, 05:26
jak masz wiecej tych przygod to wrzuc zajegakerbiste:)

czaspogardy

2013-10-05, 07:52
Za dobrą patologie zawsze piwo :D

Radysh

2013-10-05, 08:59
k***awaszawdupęmać! W języku polskim nie ma określeń typu - mieć bekę, śmie(c)hłem i tym k***a podobne.
Nie paskudzicie\zapaskudzajcie własnego(?) jęzora ojczystego wy ch*je i p*zdy!

Lepiej, prawię wam! Lepiej do ch*ja używajcie, j***na wasza mać wulgaryzmów, ale nie kaleczcie rodzimego języka.
Jasne do jasnej ciasnej?!

Damian3424

2013-10-05, 09:22
Jak jest więcej dawaj, chciałbym poznać autora tego tekstu o k***a hehe

Aruś

2013-10-05, 09:35
@Radysh

Nie zesraj się bo będziemy mieli z ciebie bekę.

mordaler

2013-10-05, 10:07
Najlepsza rzecz jaką tutaj czytałem.

Radysh

2013-10-05, 10:32
@Aruś

A.. bekę. Smiechłem k***a!

canabisss

2013-10-05, 10:32
radysh wstrzym ryj jasne

Natural

2013-10-05, 10:50
tylko tyle jest
Cytat:

Po oblaniu prawa jazdy i uświadomieniu sobie, jakim żywym gównem jestem, postanowiłem zmienić swoje życie. Bałem się tego niewyobrażalnie, więc musiałem zwiększyć częstotliwość targania skóry do 2 na godzine... mój zj***ny pysk nie był za bardzo w stanie wymyśleć, co mógłbym zmienić w moim z góry przegranym życiu, jednak, kiedy idąc do lodówki (w ktorej defacto był tylko zgniły ser i arbuz sprzed roku) pie**olnąłem się w ryło o meblościankę zrobioną przez tate, pomyślałem, że mogę zacząć zarabiać!. Tylko jak... jestem przegranym osobnikiem o marnej prezencji, można powiedzieć, że jestem karykaturą gówna. Ale.. do odważnych świat należy, jak mawiał mój dziadek, który zaraz potem zagrał w rosyjską ruletkę półautomatycznym pistoletem, do dziś mam uraz na psychice, gdy przypominam sobie jak jego pies wpie**alał resztki jego mózgu. Wraz z dwoma guzikami i kawałkiem zęba, który straciłem, gdy bił mnie mój tate, wyciągnąłem 2 zyle i poszedłem do kiosku kupić gazetę. Po drodze oczywiście nie obyło się bez incydentów, już po wyjściu z klatki poślizgnąłem się na moich tanich bucikach z Biedronki i krzywych nóżkach tak, że odśnieżyłem pół chodnika swoim onanistycznym ryłem... miałem twarz jakby tate przejechał mi tarką do sera (co zresztą zdarzało się dość często). Okazję też wykorzystał pies mojego sąsiada, pana Jurka, który odlał się prosto na moją pedalską grzyffkę. Właściwie to nie wygladało tak źle, psi mocz to w końcu prawie jak żel.... więc podbudowany moim nowym freshy fryzem podszedłem do kiosku, na szczęście nie musiałem stać w kolejce, bo ludzie poczuli ode mnie swąd psiego moczu i kupy (jak mogłem nie zauważyć, że się zesrałem, kiedy tarłem chodnik ryłem?). Zakupiłem Anonse i podreptałem do domu. Aby móc przeczytać moją nową lekturę musiałem udać się do piwnicy, bo moja stara- zatrważała słuchaczka Radio Maryja, uważała, że wszelkie gazety poza Naszym Dziennikiem są masońskimi tworami mającymi na celu zniszczenie katolickiego Kościoła. Raz, kiedy wróciłem do domu z czasopismem "Cztery kąty" (chciałem zjechać pod zdjęcia mebli z kolekcji wiosna 2002), przewróciłem się o wegetującego tate, taplającego się z bobasim uśmiechem w swoich rzygach, po czym mój pismak wypadł mi ze spodni i stara rzuciła na mnie moherowa klątwę, że przegram życie (ironiczne nieprawdaż?). Więc teraz byłem ostrożny. W piwnicy spotkałem mojego wyimaginowanego przyjaciela Dżefreja, piwnicznego jebakę, który zawsze umilał mi czas czochrając mi włoski i głaszcząc mnie po kniażce ehhhh... No, ale nic, miałem w końcu jakiś plan, więc wziąłem się do roboty, nie musiałem nawet przykładać słoików do oczu, żeby czytać, miałem oczy jak kret, widziałem w ciemnościach - mame tłumaczyła mi, że to efekt wybuchu jakichś jąder w Czarnymbrylu... W każdym razie wziąłem się za lekturę...Już po 5 minutach byłem załamany. Wszędzie wymagali jakichś kwalifikacji, wykształcenia, a ja jedyne, co umiałem to walić konia szybciej niż przeciętny obywatel. Nagle, jedno z ogłoszeń oświetlił promyk z pobliskiego okna. Patrzę i oczom nie wierzę: "Sieć ekskluzywnych supermarketów Biedronka zatrudni pracownika do pracy w magazynie. Sowite wynagrodzenie i szansa rozwoju oraz ciekawa praca po godzinach w grupie młodych i ambitnych ludzi. Wymaganie: bycie frajerem". Wszystko mi się podobało i spełniałem jedyne wymaganie. Popędziłem do domu i napisałem na kartce z zeszytu moje CV. Było dość ubogie i żałosne i trochę je oplułem z radości, ale wnet pobiegłem do mojego ulubinego sklepu. Wyjąkałem do kasjerki, że jestem w sprawie pracy i nie wiedzieć czemu ta zaczęła czołgać się ze śmichu po podłodze, po czym zawołała ochroniarza i powiedziała, że ma mnie zaprowadzić do pana Zenka. Roman ochroniarz niejednokrotnie napie**alał mnie bez powodu, oczywiście również teraz nie poprzestał na muce w moje wątłe ramię i rozj***ł mi słoik ogórków na głowie. Tak więc do smrodu gówna, moczu, niemytych uszu i starych skarpet dołączyła woń szlachetnych ogórków z wybrzeży Hiszapani.


Kiedy wszedłem do gabinetu Zenka byłem trochę zdenerwowany. „Siadaj mój chłopcze” powiedział mój przyszły szef, po czym rzucił mi pęk siatek Biedronka na ziemię. „Pozwól, że podam ci parę słów - gra w skojarzenia, odpowiadaj szybko i bez namysłu”. Przytaknąłem, pełen podekscytowania, moje zwieracze szeptały już do mnie informując, że są gotowe wypuścić całe tony fekalia. Zenek pytał mnie o różne rzeczy związane z moim dzieciństwem, prefernacjami seksualnymi, szkołą i czy lubię słodycze z gęsi. Właściwie czułem się tu jak w domu i wiem, że Zenek mógłby być moim przyjacielem. Oczywiście dostałem pracę: 1,99 zł brutto za godzinę. To był najwspanialszy dzień w moim życiu.