Dla takich delikwentów w piekle jest osobny kocioł. Kto robił na budowie ten zrozumie. Ja robiłem miesiąc - dłużej nie wytrzymałem.
Położyło się elektrykę, to następnego dnia zwarcie było - ale w mojej głowie, bo jakiś typ(zwany dalej k***ą) obszedł wieczorem budynek i poucinał kable wystające z puszek. On zyskał tyle co nic, a roboty było...
Z hydrauliką było to samo. Pół instalacji rozj***li, żeby zaworów kilka zgarnąć. Malarzom z górnych pięter nie chciało się chodzić na dół po wodę, to rurę rozj***li i cześć.
Wypominana budowa była na Wilanowie. Blisko świątyni opatrzności bożej. Przeszło stu kilogramowe grzejniki kazali wieszać na 2 śrubkach 13stkach. Jakieś chińskie gówno ie metal - te śrubki - bo grzejniki spadały jak śliwki we wrześniu. Najpierw był huk a potem zakłady który pokój i na którym piętrze.