18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Mariuszek

Ziombello • 2015-08-05, 23:04
Ostatnio robię na czarno na budowie, wiadomo taka wakacyjna praca zarobkowa. Stawiamy hotel - kilkanaście pięter, jakieś 200 osób robi, także fucha całkiem spora. Ostatnio miała miejsce niezła akcja. Na 9 piętrze, na którym akurat pracowałem pojawiła się nowa ekipa budowlańców, która coś tam robiła, generalnie nie ważne CO - ważne KTO. Mianowicie ekipa ta składa się z dwóch typów ludzi: wąsatych januszów bez przerwy pie**olących o tanim alkoholu, używanych samochodach i łowieniu ryb oraz z łysych patoli, którzy głośno słuchają techniawek na swoich komórkach i non stop chcą się z kimś napie**alać. W tej nowej ekipie był również pewnien chudy, kędzierzawy koleś odstający od reszty charakterem i usposobieniem. Całe piętro mówiło na niego Mariuszek. Mariuszek był naprawde w porządku gość. Gadałem z nim kilka razy, okazało się, że skończył studia, ale nie mógł znaleźć pracy w zawodzie i jakiś szefunio-cwaniaczek go łaskawie przyjął jako robola w swojej firmie budowlanej. No i Maruszek znalazł się w ekipie między januszami i łysymi dresami, czyli między młotem i kowadłem.

Nieszczęśliwie się złożyło, że Mariuszek miał jedną cechę, która naprawdę wk***iała junuszów i dresów z jego ekipy - mianowicie MARIUSZEK PRACOWAŁ. Ściślej rzecz ujmując to tyrał jak koń pociągowy wylewając z siebie siódme poty. Przed chwilą wspomniałem, że gadałem kilka razy z Mariuszkiem - oczywiście było to w trakcie regulaminowych przerw, bo inaczej nie było opcji, żeby Mariuszka odciągnąć od pracy. Janusze i dresy wykorzystywali Mariuszka na każdym kroku, aż szkoda było na to patrzeć. Bez przerwy tylko "Mariuszek skocz po to..., Mariuszek przynieś..., Mariuszek zrób to i tamto..." i Mariuszek zapie**alał po schodach w tę i nazad, 9 pięter w dół i w górę, niekiedy dźwigając naprawdę spore ciężary na swoich wątłych barkach. Nie muszę chyba wspominać, że w czasie gdy Mariuszek zapie**alał jak chińczyk na plantacji ryżu, wąsate janusze i dresy z jego ekipy palili szlugi i obijali się. Czasami naśmiewali się z niego, że "Mariuszek taki pracowity" i że "Mariuszek chyba niedługo awansuje na starszego pomocnika". Ja tego wszystkiego słuchałem z góry, z tego rusztowania na którym robiłem i było mi po ludzku żal Mariuszka.

Jak pewnie dobrze wiecie, ostatnio były naprawde upalne dni. Nie szło wytrzymać od tego gorąca. Jak na złość Mariuszek w te upały został przynaglony przez januszo-dresów do ciężkiej harówki i zapie**alał z jakimiś wiadrami po schodach, góra-dół, góra-dół, góra-dół. Patrzyłem na to z góry, z rusztowania i zastaniawiałem się jak długo Mariuszek wytrzyma w tym skwarze. Po dwóch godzinach latania po schodach łydki Mariuszka wyrzeźbiły się jak u greckiego herosa, a pot lał się z niego strumieniami. Ale Mariuszek się nie poddawał. Po trzech godzinach Mariuszek zagadnął mnie czy nie dałbym mu łyka wody. Dałem, bo było mi go po ludzku żal. Jak się okazało cały hajs, który januszo-dresy z jego ekipy dostały od swojego szefunia-cwaniaka na wodę do picia poszedł na piwo i w trakcie gdy Mariuszek nosił wiadra z gruzem jego ekipa waliła browary na 9 piętrze.

Około godziny 14 stała się rzecz straszna. Mariuszek padł na twarz z wycieńczenia. Momentalnie podleciałem do niego i spytałem czy wszystko OK? Mariuszek półprzytomny powiedział, że chyba tak, ale jego zamglone oczy mówiły coś innego. Autentycznie się przeraziłem i pognałem po ekipę Mariuszka, licząc na to, że januszo-dresy mu pomogą. Oczywiście, nie mogłem bardziej się pomylić. Gdy powiedziałem im co się stało, januszo-dresy parsknęli pijackim śmiechem, odstawili browary i powolnym krokiem poszli zobaczyć jak Mariuszek ledwo dyszy na schodach. Nad leżącym Mariuszkiem zebrało się już niezłe zgromadzenie, ale nikt nie kwapił się mu pomóc. Związane było to pewnie z dość przykrym faktem ... powiem wprost - od tego gorąca i wysiłku półprzytomny Mariuszek trochę się zesrał. W każdym razie było to czuć i momentalnie januszo-dresy zaczęły szyderę.

Co gorsza, nagle poczuliśmy kolejną silną woń. Był to duszący zapach perfum szefunia-cwaniaka, tego od ekipy Mariuszka. Okazało się, że zajechał on na budowę swoją wypasioną Audicą, żeby sprawdzić co tam słychać u jego januszów. Kiedy szefunio-cwaniak wszedł na 9 piętro nastała grobowa cisza. Szefunio się pyta: co się stało? Na to jeden z podchmielonych dreso-patoli mówi, że "oni wszyscy ciężko pracowali, ale Mariuszek to się chyba do tej roboty nie nadaje, bo się za szybko męczy" i wszyscy w śmiech. Jak mnie k***a wściekłość nie zalała... A szefunio-cwaniak jeszcze uśmiechnął się pod wąsem do Mariuszka i mówi do niego żeby "się zbierał, to on go do domu odwiezie, bo plac budowy to chyba nie miejsce dla niego" i szefunio poprosił jeszcze januszo-dresów o jakąś folię żeby mu Mariuszek tapicerki w Audicy nie pobrudził. Szefunio zabrał folię, Mariuszka pod ramię i poszli, a na 9 piętrze wybuchł pijacki rechot.

Do końca zmiany myślałem o Mariuszku i było mi go po ludzku żal. Gdy wróciłem do domu po robocie siadłem do laptopa, otwieram piwko i włączam fejsa. Patrzę i przecieram oczy ze zdziwienia. Na fejsbukowej tablicy widnieje taki wpis Mariuszka: "Najszczęśliwszy dzień w moim życiu :D D ". W pierwszej chwili pomyślałem, że Mariuszkowi naprawdę od tego gorąca ostro zryło beret, więc profilaktycznie napisałem do niego, "czy wszystko w porządku i jak się czuje?". To co Mariuszek mi odpisał - to był szok...

Okazało się, że szefunio-cwaniak docenił wysiłek i poświęcenie Mariuszka i postanowił przenieść go ze stanowiska robotnika, na stanowisko asystenta projektanta w klimatyzowanym biurze. Oczywiście pensja Mariuszka wzrosła ponad dwukrotnie. Dopiero potem dotarło do mnie, co szefunio miał na myśli mówiąc do Mariuszka, że "... plac budowy to chyba nie miejsce dla niego". Co więcej za poświęcenie w pracy Mariuszek dostał dwa tygodnie urlopu płatnego i szefunio ufundował mu jeszcze wyjazd nad bałtyk do jakiegoś SPA. "Jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy, że się zesrałem xD" - tak mi napisał Mariuszek na koniec.

Od tamtej akcji minął tydzień. Mariuszek regularnie wrzuca na fejsa fotki ze SPA, jak moczy stopy w solance popijając driny, albo jak jakaś tamtejsza blondyna masuje mu plecy. Jest mi po ludzku żal, że to nie ja jestem na jego miejscu. Ale mam plan. Sprawdziłem pogodę - jutro ma być 40 stopni w cieniu, na śniadanie przedawkuję espumisan, cały dzień będę tyrał na maxa, około 14 padnę wykończony na ryj przed moim szefuniem i przy odrobinie szczęścia za kilka dni będę moczył stopy w solance razem z moim dobrym kolegą Mariuszkiem...

Ne...........ro

2015-08-05, 23:14
Powodzenia dołącz do Mariuszka :ok:

szefooo

2015-08-05, 23:23
Żeby się tam nagle wszyscy na tej budowie nie zesrali.

redimrah

2015-08-05, 23:24
Jest mi po ludzku żal tej historii.

CiociaPestka

2015-08-06, 00:28
Ty też widzę, że nie kwapiłeś się, żeby mu pomóc tylko pytanie czy wszystko ok ;o Zamiast wziąć chopa pod ramie, usadzić go, dać wody i żeby odpoczął, to nie, zebraliście się i patrzyliście, jak jedyna z Was wszystkich osoba zapie**ala z 9 piętra na dół i z powrotem na górę ;) Obyś się i Ty tak zatyrał, a nawet gorzej i żebyś nie dostał nowej pracy, urlopu płatnego i takowego wyjazdu do 'SPA'.

T3nk3n

2015-08-06, 01:19
@up Tu nie chodzi o Mariuszka, tylko o przesłanie typu "zesraj się, a nie daj się" albo "uczciwą pracą ludzie się bogacą", ale patrząc na polskie realia to raczej chodzi o to pierwsze

mesjasz19

2015-08-06, 01:33
W te wczasy to ciężko mi uwierzyć ale w dobrego szefa który potrafi docenić przykładnego pracownika to owszem. Osobiście trafiłem na gościa który po 2 miesiącach harówy zaproponował mi lepszą fuchę. Przyjąłem się na pomocnika w 10 osobowej ekipie a potem jeździłem z szefem na ekstra zlecenia, lepiej płatne i mniej godzin.

Swoją drogą Mariuszek musi mieć coś z głową, robić do upadłego? Za ojczyznę, dla kobiety/dzieci poświęcenie jak najbardziej ale żeby dla kogoś obcego się zaharowywać?

Kondra

2015-08-06, 01:47
Tak po ludzku - za Mariuszka zawsze piwo.

UBcjaPOLSKA

2015-08-06, 02:04
Takie życie, a jak Mariuszek głupi - to cierpi. Taka i kolejne go nauczą tzw. "życia".

8michal7

2015-08-06, 02:07
Ziombello napisał/a:

niezesraj się

Paprotek

2015-08-06, 02:24
Pewnie to zmyśliłeś, albo skądś ściągnąłeś, niemniej jednak historie o tym jak komuś porządnemu wreszcie się poszczęści zamiast ciągle dostawać wpie**ol od losu zawsze poprawiają mi humor. No może prawie zawsze, w końcu to sadistic.
Piwko.

Infinit

2015-08-06, 04:38
Ciekawa historia, fajnie się czyta, jednak twoje zapędy na nic się nie zdadzą - skończysz co najwyżej jak ten klon popka ^^

czarnyblack

2015-08-06, 04:40
Eh, gorszego gniota nie czytalem nigdy. Serio. Po ludzku to mi zal twojej polonistki, ktora zapewnie czuje sie podobnie jak ja czytajac twoje wypociny mozgowe. ch*j Ci w morde za zmarnowanie kilku minut z mojego cennego zycia. j***l Cie pies.

Darekck

2015-08-06, 07:16
@up nikt cie nie prosił o zdanie psie :D

SharpSe

2015-08-06, 08:02
Wszystko ok, fajnie się czyta, szczęśliwe zakończenie, kierowca wstaje i bije brawo. Tylko że jebie mi tu pastą. I gównem.