Jakiś czas temu wrzuciłem tutaj nagranie Martela z konkursu Queen Extravaganza. Większość uważała to nagranie za fake albo podrasowane komputerowo. Teraz macie wykonanie live podczas trasy koncertowej w USA.
Oryginału nie przebija, ale to żadna krytyka bo Freddie Mercury od strony muzycznej to klasa niedościgniona.
I to że był gejem tego nie zmienia. Za to prześmiesznie wyglądają szydercze komentarze osób, które nie osiągnęły i z wieeeeelkim prawdopodobieństwem nie osiągną nawet procenta, przepraszam promila, tego co on.
Koles używa pogłosu (jeżeli tego nie słyszysz to nie miałbyś szans usłyszeć zadnego innego efektu wzmacniającego, które pewnie też poszły w ruch) a technicznie bez szału - nawet Brian May (który jest gitarszystą a nie piosenkarzem choć trochę śpiewać umie śpiewa na podobnym poziomie na swoich koncertach solowych, akurat "Love of my Life" jest jedną z najłatwiejszych technicznie piosenek Freddiego, można bez problemu ją zaśpiewać nawet z 2 oktawami z minimalnym wibratto (więc każda przedszkolanka czy nastolatka śpiewająca do szczotki do włosów w łazience by sobie poradziła).
k***a, a oni wzięli jakiegoś Adama Lamberta w trasę, zamiast tego gostka przykitrać. A słyszałam jego inne wykonania queenowych kawałków już wch*jset czasu temu. Głosu ma kawał.