Patrząc na wypadki i dziwne przypadki ze stacji benzynowych, zastanawiam się, jak można sp***olić tak prostą czynność, jak tankowanie? To tak, jakby doznać ciężkiego urazu przy podcieraniu dupy i zakładaniu gaci. Zatrzymujesz się pod dystrybutorem z paliwem odpowieniego dla twojego auta, zdejmujesz pistolet z dystrybutora, sprawdzasz, czy wyświetla się poprawna cena paliwa, czekasz, aż liczydło pokaże 0 litrów, wkładasz pistolet do wlewu paliwa, naciskasz spust i lejesz żądaną ilość paliwa. W tym czasie nie gadasz przez telefon, nie odpalasz szluga, nie walisz konia, nie składasz origami, nie rozsypujesz ścieżki prochów, nie pijesz browara, nie dłubiesz w nosie, nie karmisz smoków, nie grasz w szachy ani statki przez telefon, nie piszesz poradnika na forum ogrodniczym, czy rododendron woli kwaśną, czy zasadową glebę, tylko tankujesz, płacisz, ewentualnie bierzesz hot doga i sp***alasz.
Pytanie do bystrzejszych ode mnie: w takiej sytuacji nalezy zostawic pistolet we wlewie paliwa i sp***alac, prawda? czy jednak wyciagnac i sp***alac?
...gasić, najlepiej mokrą szmatą
Pytanie do bystrzejszych ode mnie: w takiej sytuacji nalezy zostawic pistolet we wlewie paliwa i sp***alac, prawda? czy jednak wyciagnac i sp***alac?
Mokra szmata