U nich w afryce trzeba zapie**alać po wodę 20 km w upale, wybierać z dziury w ziemi, pół na pół z gliną przez kilka godzin, a potem taszczyć z powrotem do lepianki. A tu woda leży na ulicy, czyściutka, popakowana w ładne buteleczki. Jak tu nie brać?
People? Na prawdę?