To jest wprawdzie ustawka, ale dzwoneczki jak najbardziej są. Ostatnio też sobie tak właśnie oglądałem widoczek popijając drinka, bodajże to był Marriott, i na stoliku leżał plastikowy kwadraciki z trzema przyciskami: "Wezwij kelnerkę", "Chcę rachunek", i coś tam jeszcze, a ładna pani ma na rączce, opaskę która jej przekazuje kiedy chce żeby podeszła.
Taki jest szczęśliwy, że musi całemu światu pokazywać. Yhmy. Żałosne. Ja kupiłem Panamerę Turbo żeby szpanować i czuć się dowartościowany, ale to gówno daje na dłuższą metę. Szczęście trzeba znaleźć w sobie, i wtedy nie odczuwa się potrzeby pokazywania tego innym.