W niedzielę 9 grudnia tuż przed godziną 16 do Straży Pożarnej zadzwonił mieszkaniec Krakowa z informacją, że na przystanku przy ulicy Starowiślnej znajduje się bomba.
Przypadkowy przechodzień zauważył przedmiot przypominający bombę, przypięty do słupka obok przystanku przy zbiegu ulic Starowiślnej i Westerplatte. Zdecydował się od razu zawiadomić służby ratunkowe. Na miejsce przyjechały dwie jednostki Straży Pożarnej, cztery radiowozy policyjne i karetka pogotowia. Chwilę później okazało się, że przypięta imitacja bomby to cztery marchewki i zegarek.
Sprawę prowadzi Policja, która będzie starała się ustalić tożsamość osoby, która zrobiła i przyczepiła "marchewkową bombę".
k***a jak to ?! to już nie wolno przykleić taśmą darmowych marchewek i zegarka? Ja pie**ole, pewnie odpowie jakby faktycznie próbował bombę podłożyć albo przynajmniej zapłaci za wyjazd tych wszystkich jednostek.
"Na miejsce przyjechały dwie jednostki Straży Pożarnej, cztery radiowozy policyjne i karetka pogotowia."
No to zabezpieczenie mamy niesamowite, ciekawe co by było gdyby to faktycznie ładunek wybuchowy był.
Za nic nie odpowie bo nie ma takiego paragrafu. Upierdliwy sędzia może się doszukiwać ale dobry papuga w kilku zdaniach go obroni. Jeszcze odszkodowanie dostanie.
tie... wyjazd straży pożarnej hehe, tylko główna siedziba straży jest właśnie na westerplatte - jakieś 100 metrów od tego przystanku... afera że ja pie**ole