Tam to mają psy przej***ne, a te nasze cioty jedyne ryzyko jakie podejmują to takie że kolega go może przez przypadek gazem poczęstować jak nie trafi w jakąś babcie na manifestacji.
Widać robotę profesjonalistów - już nie podjechali w oczywisty sposób we dwóch na motorku, tylko taktyczne oskrzydlenie ofiary i precyzyjny podział zadań.
No ale to Kolumbia, a nie murzyny z Brazylii