18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Kilka własnych

BongMan • 2014-01-12, 13:19
Kilka historii z życia. Mają po kilka lat, wrzucałem je wcześniej na Joemonster. Jak teraz czytam, to sam twierdzę, że niektóre suche w ch*j.

Znawca
Obok mojego bloku kiedyś kopali głębokie rowy, by dostać się do jakichś rur z gazem i coś wymienić. Rowy te były dobrym miejscem na zabawy dla mnie i kumpli, gdyż mieliśmy wtedy od 10 do 14 lat. Bawiliśmy się w komandosów, nasza "misja" polegała na wejściu do rowu w jednym miejscu, podłożenie "ładunku wybuchowego" i wyjściu w innym miejscu. Po podłożeniu "ładunku" pozostało nam wyjść, wspiąłem się po prawie pionowej ścianie i gdy już wychodziłem jeden z kumpli krzyknął - Granat! - po czym rzucił we mnie bryłką ziemi. Spadłem na dno rowu, gruchnąłem plecami o glebę i zacząłem się dusić. Kumple przerażeni, w końcu się pozbierałem. Na pytanie co się stało że się dusiłem, odpowiedziałem, iż siła upadku zadziałała na oskrzela i nie mogłem złapać oddechu.
- Ale ty głupi jesteś, oskrzela to ma ryba - skomentował jeden z kumpli.

Ładowanie baterii

Miałem kiedyś ruską gierkę z Wilkiem i Zającem, chodziła ona na baterie, takie małe i okrągłe. Grałem w nią zbyt często i baterie się wyczerpały. Wiedziałem że można lekko podładować baterię gdy się ją podgrzeje. Trzymanie baterii na kaloryferze było zbyt czasochłonne, a ja byłem zbyt niecierpliwy. Odpaliłem więc gaz, baterię wziąłem w kleszcze i podgrzewam. Podgrzewam, podgrzewam a tu nagle BUM. Padłem na ziemię, nie wiem co się dzieje. Matka wbiega do kuchni przerażona, pyta - Co tu się stało? - a ja jej na to - Baterię ładowałem.

Pokemony

W czasach kiedy był szał na Pokemony, gdy zebrało się kilka(naście) etykiet z butelek pewnych napojów gazowanych, można je wymienić w sklepie na pokeball. Pewnego razu kupiłem dwulitrowy napój, w kuchni odcinałem etykietę za pomocą żyletki. W pewnym momencie musiałem za mocno przycisnąć narzędzie do butelki, gdyż ta eksplodowała a na domiar złego była wcześnie mocno wstrząśnięta. Dwa litry napoju o smaku i kolorze pomarańczowym zafundowało nowy wystrój ścian na kilka miesięcy, potem została położona boazeria.

Niechcący się dopowiedziało

Wracam autem z uczelni i przy okazji podwożę kumpla. Przejeżdżamy osiedle, a tam pijany pan w podeszłym wieku idzie środkiem ulicy. Powiedziałem właściwie sam do siebie, żeby zszedł na chodnik po czym go wyminąłem. Kumpel wtedy wybuchnął śmiechem. Czy ja powiedziałem coś śmiesznego? - zastanawiałem się. Kolega mi potem wyjaśnił. Akurat leciało nagranie Vavamuffin - Jah jest prezydentem. Akurat skończył się refren, który leci:
"Jah jest prezydentem
Jah jest kierownikiem
JahJah jest trenerem
ja jestem jego zawodnikiem",
i wtedy ja mówię:
"Dziadzia, kurde, idźże chodnikiem."

Walenie konia
Dzieciństwo. W bloku miałem wielu starszych kolegów. Kiedyś wszyscy śmialiśmy się z jednego z nich, który podobno "walił konia" w zbudowanym przez nas domku na drzewie. Również się śmiałem, choć nie mogłem zrozumieć skąd on wziął tego konia, jak zatargał go na drzewo no i dlaczego go bił...

Wielka ucieczka
Było nas pięciu. Ja i jeden kumpel mieliśmy po 10 lat, trzej pozostali kolejno 11, 12 i 12. Któregoś dnia postanowiliśmy z kumplami z bloku powkurzać robotników budujących most w okolicy opuszczonych działek. Panowie szybko się zdenerwowali (któż by się nie zdenerwował, gdyby nasikano mu do taczki?) i ruszyli za nami w pogoń. Jeden z nich był nawet uzbrojony w łopatę. Uciekliśmy na wcześniej wspomniane działki i (o dziwo, gdyż znaliśmy te działki jak własną kieszeń) straciliśmy orientację w terenie. Ze wściekłymi budowlańcami na ogonie, przebiegliśmy przez krzaki jeżyn. Cali poharatani znaleźliśmy się w potrzasku: z przodu, z lewej i z prawej zardzewiała siatka, a z tyłu krzaki jeżyn i przedzierający się przez nie robotnicy. Nie wiedzieliśmy co robić, jednak gdy łopata rzucona przez któregoś z goniących nas panów śmignęła kilka centymetrów od głowy kumpla, wszyscy jednocześnie rzuciliśmy się na zardzewiałą siatkę. Nie wytrzymała naszego ciężaru i runęła, a my razem z nią. Na nasze nieszczęście, zaraz za nią rosły pokrzywy. Na moje nieszczęście, ostry drut rozciął mi dłoń. Budowlańcy odpuścili, a my znaleźliśmy drogę powrotną do naszej bazy.
Bilans: nogi poharatane na jeżynach, cali w bąblach od pokrzyw, rozcięta dłoń i strach przed zakażeniem, zgodnie z mitem dzieciństwa "Jak przetniesz się zardzewiałkiem to dostaniesz zakażenia".

Ratowniczki
Jesteśmy z kumplem na basenie, w Sosnowcu. Porządku pilnują cztery niezbyt urodziwe ratowniczki. Miały pełne ręce roboty. Pełno dzieciaków - skaczą, biegają, wrzucają się do wody, podtapiają się. Co chwilę któraś musiała lecieć ich uspokoić. Cały czas pełna kontrola. W końcu znalazły chwilę wytchnienia, wracają wszystkie cztery na stanowisko ratowników: Krzywe nogi, nadwaga, małe cycki, z twarzy też nieciekawe. Kumpel skwitował:
- Jakie miasto, taki słoneczny patrol.


Do hejtu... Gotowi... Start!

ma...........jr

2014-01-13, 11:09
Jakie miasto, takie historie.

WydziałPolicji

2014-01-13, 11:41
Ta kałuża po deszczu w sosnowcu to nie basen i te cztery dziołchy w beretach to nie ratowniczki :)

keciamanderro

2014-01-13, 11:57
Dobrze,że nie zostałeś saperem....

Ne...........ro

2014-01-13, 12:20
Piwko!

Bardzo chciałbym powrócić do dzieciństwa. Wtedy miałem mniej zmartwień, cieszyły mnie małe rzeczy i nie siedziałem tak w tym całym bagnie zwanym systemem.

Opowiem jedną swoją.


PRAGNIENIE

Miałem jakieś 12 lat. Całe letnie popołudnie spędziłem na grze w noge z kumplami z sąsiednich domostw. Po udanej rozrywce wróciłem zmęczony i strasznie spragniony do domu. Nikogo akurat nie było, więc moje krzyki 'Mamo, jest coś do picia' nie przyniosły skutku. Wszedłem więc do kuchni. Również nie zauważyłem z początku niczego ciekawego, trzeba było zaspokoić się kranówą. Jednak w ostatniej chwili zauważyłem, że przy zmywaku stała pełna szklanka jakiegoś złocistego trunku. 'Sok pomarańczowy! - pomyślałem uradowany po czym strzeliłem potężnego łykasa. Od razu jednak wszystko wyplułem wprost na podłogę orientując się, że nie był to mój ulubiony napój, lecz odlane żółtko z jajek. Ale pies później wylizał.

Locorooco

2014-01-13, 13:10
HaSz23 napisał/a:

Fejk dla rocznikow 93 plus starsi na szczescie mieli dziecinstwo bez konsol,iphonow i neta...




Nie pie**ol psia twoja mać. Mój rocznik również bawił się bez tych wszystkich cudów techniki. Tak więc wypie**alaj k***a do swojej jaskini pielęgnować jakże twój wspaniały rocznik.

Zielonek92

2014-01-13, 13:32
Też chciałbym tak dokładnie pamiętać moje wspomnienia

b1z

2014-01-13, 13:45
BongMan napisał/a:


Jesteśmy z kumplem na basenie, w Sosnowcu.


przyznajesz się jeszcze?

MiszczYogurt

2014-01-13, 14:00
W sosnowcu basen, Polska cały czas zaskakuje.

Ketiv

2014-01-13, 15:00
[Quote=BongMan]Jesteśmy z kumplem na basenie, w Sosnowcu.[/Quote]
Nie mogłeś tego k***a na początku dać? Oszczędził byś nam czytania.

kroto

2014-01-13, 16:00
Z ładowaniem baterii miałem podobnie: na blasze grzałem i zaczęły syczeć, więc przyjrzałem się, powiedziałem "zaraz chyba wyb..." i mi w ryj strzeliło tak, że w szoku byłem pewien, ze oślepłem. Dziwne, że dożyłem pełnoletności, gdyż miałem tysiące takich zj***nych pomysłów.

le...........99

2014-01-13, 16:29
@rksrobert weźxie podajcie imię i nazwisko laseczki ze zdjęcia to sobie konia zwale jak znajde cos wiecej

te...........ra

2014-01-13, 16:58
trzeba było odstawić butapren...teraz byłbyś księdzem.

sasukenara13

2014-01-13, 18:32
@leman199 Jessica-Jane Clement

Invii

2014-01-13, 19:00
Słabe nawet jak na b@$%^#^@.

protos

2014-01-13, 23:31
Ja testowałem ładowanie baterii w kontakcie. Podłączyłem ją kabelkami do obu dziurek. Wybuch spowodował wywalenie korków na klatce schodowej i upalenie gniazdka. Pamiętam jak dziś jak ojciec wpada do pokoju a ja siedzę przerażony i dym dookoła.