"Sprawiedliwość" wedle zasady równo dla wszystkich, nie sprawdza się. Wszelaki postęp polega na tym że ludzie tworzą nowe wynalazki aby zdobyć na tym dodatkową forsę. Utopia przymusowej równości zniechęca do takich rzeczy. I to nie jest kwestia zwyczajnego lewicowego nauczania przez parę pokoleń. To jest nasza natura że każdy uważa się za lepszego od innych i chce aby to co robił było cenione bardzo, zwłaszcza kiedy robi coś nowego co potem innym służyć ma.
Kapitalizm to przedziwna wiara w to, że działania najbardziej pazernych ludzi, motywowane najbardziej ordynarnymi pobudkami, przyniosą korzyści całemu społeczeństwu.
Jakoś ciężko mi uwierzyć, że ktoś kto ma milion, dwa, dziesięć czy miliard na koncie a płaci swoim pracownikom minimalną krajową jest zbawcą naszego świata i spowiem łączącym podstawowe jego komórki, raczej powiedziałbym że jest rakiem na zdrowym organiźmie.
Nic by mu nie ubyło jakby ktoś raz na parę lat zrobił mu wjazd na konto, wyczyścił całe zostawiając z milion dolarów na "bierzące wydatki i drobne przyjemności" a resztę rozdając po równo jego pracownikom.
Chociaż z drugiej strony jestem perfekcyjnie świadomy tego, że JEDYNYM motywatorem do tego, żeby pracownik był gotowy robić najtrudniejszą robotę (np. śmieciarz, kanalarz, fizol na budowie) także w nadgodzinach i w weekendy jest właśnie minimalna płaca i możliwość jej podniesienia jeżeli robi się dobrze, wyrabia normę i bierze nadgodziny a utraty jeżeli robi się źle i w minimalnym ukladzie godzin, gdyby fizole dostawali nie "tysiącpińcet" tylko np. 8 czy 10 tysięcy to nie mieliby motywacji do pracy bo stać ich by było na wszystko, nie musieliby zapieprzać ciężej niż inni żeby dorobić się samochodu czy domu. A i też wiadomo, że większość majątków miliarderów to nie sa czyste $$$ fizycznie znajdujące się na koncie, tylko akcje i udziały w spółkach a także majątek ciężkozbywalny (np. fabryki, hotele etc).
To co napisal bloodwar raczej by nie przeszlo ale z drugiej strony patrzac (pomijam miliarderow bo to juz zupelny kosmos) pelno jest firm kilkunasto- kilkudziesiecioosobowydch, gdzie robole zapie**alaja za 1500-2000 ( tylko bez pie**olenia ze moga sobie zmienic na inna prace bo to w takim kraju jak ten jest smieszne) podczas gdy szefu zarabia kilkunasto czy nawet kilkudziesieciokrotnosc tego.
Potem jeden z drugim prezes ciagle pie**oli ze interes slabo idzie bo ludzie nie kupuja tego czy tamtego. Ale juz nie potrafia dojsc do banalnego wniosku ze nie kupuja bo on sam z kolegami placi im psi grosz za ktory pracownicy nie moga sobie pozwolic na nic poza mieszkaniem i zarciem.
Nie chodzi tu o grabiez czy cos podobnego jak to opisuja prawaki ale o zwykla sprawiedliwosc.
Placenie ludziom nie tyle ile warta jest ich praca dla firmy a tyle za ile zgodza sie oni pracowac zeby miec zo zrec (tak, bo przy nadmiarze rak do pracy placi sie nei tyle ile jest robota warta tylko jak najmniej-przeciez to jest jeden z filarow wolnego rynku o ktorym mlode wilczki niebawem powinny sie przekonac idac do pierwszej pracy) jest powodem ogolnego dziadostwa.
[...]
Zeby czlowiek zapie**alajacy dla kogos dostaf finalnie tyle ile zapracowal/wytworzyl a nie tyle ile wezmie najmniej jakis bezrobotny rozpaczliwie szukajacy pracy. w ten sposob musze zasmucic pierwoc wolnego rynku nie dojdzie sie do dobrobytu, chybaze dobrobytu tych kilku % populacji ktory bedzie trzymal w garsci caly swiat.
Tekst jest idiotyczny. W Polsce realnych kapitalistycznych firm gdzie szef zarabia naprawdę kilkadziesiąt razy więcej od pracownika jest niewiele.
Te wielkie molochy o których pewnie myślisz to nie jest kapitalistyczna firma. To jest dziecko socjalizmu które nauczyli dawać w łapę politykom by ci dopilnowali że taki stan rzeczy się utrzyma.
Zdajesz sobie sprawę że w Polsce fabryka polega na tym że wiele osób zajmuje się produkcją jednego przedmiotu i jego wyrób ma wiele etapów? Oraz że to co dostaje pracownik na rękę to ~50% sumy którą ogólnie na pracownika wydał pracodawca?
Jeśli podniesiesz komuś pensję, to podniesiesz ją podwójnie. Oraz zwykle podnosisz ją wszystkim na raz. Co oznacza że musisz odrazu podnieść ceny towaru. Wtedy osoba która ten towar kupuje, podnosi ceny swojego własnego wyboru i pracownik fabryki który kupuje u osoby która kupiła coś w jego fabryce nadal kupuje taką samą ilość towaru bo prócz dodatkowego zera na jego czeku, mamy dodatkowe zero na metce produktu.
A ja pytam ponownie. Dlaczego niby sprawiedliwość polega na tym że wszyscy mają dostawać po równo mimo że jeden jest gorszy do drugiego?
Zdajesz sobie sprawę o czym ty mówisz...?
Jeśli pracownicy dostaną dokładnie tyle za ile ktoś kupił wszystkie wypracowane przez nich dobra to firma nie dostanie ani grosza z tego na własne konto co oznacza że nie będzie wstanie zakupić materiałów na produkcję, opłacić rachunków za wodą/prąd/czynsz/wynajem/katering etc co oczywiście prowadzi do tego że dojdzie do bankruci i twoja piękna idea stanie się powodem tego że wszyscy stracą pracę.
A znacząco utrudniło je nierobom na zasiłkach.
"Sprawiedliwość" wedle zasady równo dla wszystkich, nie sprawdza się. .