Właśnie sobie przypomniałem, jak kilka lat temu, napie**olony smażyłem frytki... Usmażyłem frytki, garnek i szafkę nad zlewem, bo usnąłem sobie w salonie... Ten tu to amator, u mnie dosłownie k***a wszystko było pokryte milimetrową warstwą sadzy... Tydzień k***a sprzątania i oczywiście trzeba było pomalować całą kuchnię... Na szczęście, to nie ja sprzątałem...
Zasnąłeś w Macu przy stanowisku pracy?
~MaszAyahuaskę a nie jestes czasem z tychów miałem kumpla co tak właśnie załatwił kuchnie
wSQy sie z DICKA nie smiejscie bo ja odj***łem z frytkami po imprezach tak samo k***a inaczej nie po imprezach a po powrotach z pabu....
Nie dośc za raz osmoliłem kuchnie i cały weekend zapie**alałem i starałem sie wyszorować kuychnie bo zakopciłem od oleju wsystko palącego sie to k***a nauczka była mało skuteczna i drugi raz po paru miesiącach spaliłem kuchnie w połowie przez kolejne pie**olone frytki i remont całej kuchni już musiałem zrobić wtedy.... k***a najdrozszze to były moje frytki chyba do końca zycia... kosztowały mnie ponad 20 koła za remont kuchni.... oczywiście frytek nie dało sie jeść ... a sadzą plułem i smarkałem ponad tydzień.... j***ć frytki i olej po północy ... od tamtego czasu trauma w ch*j