"Złamanie nogi, uraz kręgosłupa i ogólne potłuczenia. Ze szpitala szybko nie wyjdzie. 18-letni chłopak wracał ze szkoły do internatu, gdy został potrącony przejściu na pieszych. Jedyne co pamięta, to pomoc osób, które się po wypadku zatrzymały."
W piątek przejeżdżałem w tym miejscu i myślałem sobie, jakie te przejście jest ch*jowe i że pewnie sporo potrąceń tam jest, słuszna refleksja mnie widocznie naszła.
Wyprzedzę kolumnę samochodów przejeżdżając przez podwójną ciągłą i przejście, upie**ole jakiemuś kolesiowi kręgosłup a "znawcy" powiedzą, że chłopak powinien się rozglądnąć ... bitches please!
Nie wolno pokazywać pieszemu znaków dłonią, że może przejść, bo jeszcze idiota pomyśli, że za niego całą drogę zbadaliśmy i może iść spokojnie, mieć wyj***ne, i przejść nie rozglądając się.
Sam raz miałem taką sytuację, że jechałem lewym pasem 60km/h, a prawym jechał jakiś dziadek maluchem 30km/h. Dziadek zatrzymał się w 5 metrów przed pasami (nawet nie zauważyłem kiedy to zrobił) chcąc przepuścić babkę na drugą stronę. Zdążyłem gwałtownie wyhamować z połową silnika na pasach, pół metra od niej, kiedy stała już na ulicy. Gdyby ta babka zignorowała samochód jadący lewym pasem (czyli mnie), to bym w nią lekko pie**olnął.
Kogo byłaby to wina, gdyby weszła dalej na pasy? Według prawa - moja. Według zdrowego rozsądku - jej.