Ale jak każdy woli pobąkać pod nosem niż cokolwiek zrobić, a jednostka gówno może, więc ch*jnia trwać będzie dalej, zawsze i wszędzie.
Doświadczyłem czegoś podobnego. Wróciłem z Anglii i widzę, że w bloku zamontowali mi domofon. Raz już był, jakieś 15 lat temu, działał może miesiąc. Nie wiem ile hajsu na niego wyłożyli, ale nie mało, bo jest bardzo nowoczesny. Problem w tym, że administracja nawet nie zapytała żadnego mieszkańca, czy chcemy ten zaj***ny domofon, każdy kogo o to pytam mówi "a na ch*j nam to?! Tyle lat nie było i było ok", sam uważam podobnie, no i co najważniejsze - w bloku i dookoła jest co najmniej 5 pilniejszych spraw do zrobienia, takich jak: Powiększenie parkingu, odmalowanie klatki, odnowienie piwnic, ogarnięcie i posprzątanie terenów zielonych, bo syf jak ch*j. Ale nie, koleś kolesia z administracji pewnie ma firmę, która zakłada domofony, więc czemu by tu nie dać kolesiowi zarobić, bo koleś przecież wystawi i tak zawyżoną fakturę, a różnica pójdzie do kieszeni prezesika wspólnoty.
j***ny polski syf