Oj chłopy chłopy, tu nie chodzi o to żeby ją poderwać czy nokautować, tylko o to że ona stała się światłem dzięki któremu odnalazł drogę do samorealizacji - gdy pokonał barierę graniczną, czyli bandę czworga to laska stała się zbędna więc też jej jebnął i pojechał realizować się do shaolin. Proste
Dwóch dresów:
-Wyrwałem laskę, poszliśmy na plażę. Nagle zaczęła się rozbierać i mówi - rób co potrafisz najlepiej.
- I co? Bzyknąłeś ją?
- Nieeeeee. Jebnąłem jej z główki.
O k***a ten dźwięk.... stary budzik mi się przypomniał j***ny nawet sąsiadów budził (zwracali mi żartobliwie uwagę mijając) aż w końcu na kacu knock out'a dostał i rozj***łem na tym j***nym terroryście dłoń. pie**olony kitajski wynalazek.
To z jednego z moich ulubionych filmów "Bez odwrotu". Nawet soundtrack z filmu.
Jean Claude Van Damme w roli złego charakteru i to chyba jedyny film w którym przegrywa walkę I nawet Bruce Lee wraca zza grobu.
Dobre, motywujące kino starych czasów. Jak ktoś lubi te klimaty to polecam. Dzięki temu filmowi za dzieciaka byłem napalony na treningi jak talib na kozę
I ta muzyczka jak wchodzi VAN DAMME
"Bez odwrotu" ale było też znane jako "Karate tygrys"
Amerykańscy turyści wybrali się na spacer do rosyjskiego lasu.
Spotykają niedźwiedzia. Wrzask, panika, rzucają się do ucieczki.
Niedźwiedź za nimi.
Nieopodal, na polance biesiaduje grupa Rosjan. Kocyk, wódeczka,
zakąska, flaszeczki chłodzą się w strumyku. Pełna kultura, nie wadzą
nikomu. Nagle na polanę wpada wrzeszcząca zgraja i przebiega przez
środek pikniku. Kocyk zdeptany, wódka rozlana - granda! Więc Rosjanie
gonią intruzów i spuszczają wszystkim wpie**ol. Już trochę uspokojeni
wracają na miejsce imprezy. Jeden zauważa mimochodem:
- Ten w futrze nawet nieźle się napie**alał…