18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Jak nieboszczyk zachorował na grypę

Centurion • 2008-04-10, 18:16
Do przychodni "Leśnej" w Bydgoszczy zgłosił się pacjent, który - jak wynika z lekarskiej bazy danych - nie żyje od ponad pół roku. A jednak boli go gardło i ma podwyższoną temperaturę.

Wojciech Korzeniewski to rosły 40-latek. Oddycha pełną piersią. Dokucza mu tylko niewielka gorączka i ból gardła. Bardzo się więc zdziwił, gdy w poniedziałek w swojej przychodni usłyszał, że od ponad pół roku nie żyje.

Jak do tego doszło? Bydgoszczanin należy do przychodni "Leśnej" od lat. Ale choruje rzadko. Kiedy złapała go grypa, poprosił mamę, która mieszka niedaleko lecznicy, by go zarejestrowała. Na miejscu okazało się, że karta syna jest nieaktualna, a pacjenta wykreślił Narodowy Fundusz Zdrowia.

Matka Korzeniewskiego nie dociekając dlaczego, wypisała ponownie zgłoszenie do przychodni. Syn został przebadany kilka godzin później. Po wizycie, z czystej ciekawości, spytał recepcjonistkę, dlaczego został wykreślony. Ta sprawdziła u informatyka. Potem wbiła wzrok w 40-latka i przez dłuższą chwilę nie mogła wydobyć z siebie słowa.

- Głupio mi to mówić... ale według naszych informacji pan nie żyje - bąknęła w końcu.

- Uśmiałem się - mówi Korzeniewski. - Mam nadzieję, że to był jednak dobry znak i będę długo żył. Ale w sercu dziękowałem, że nikt nie powiedział tego mojej matce. Mogłaby się mocno zdenerwować.

Informacja o śmierci Korzeniewskiego została wprowadzona do bazy danych przychodni w sierpniu ubiegłego roku. - Nie mogliśmy wiedzieć, że to błąd - wyjaśnia Arkadiusz Marocha z administracji "Leśnej". - Dostajemy oficjalne listowne powiadomienia o zgonach i je rejestrujemy. Mamy 12 tys. osób pod sobą, nie sposób sprawdzać każdego.

Barbara Nawrocka, rzecznik prasowy NFZ w Bydgoszczy twierdzi, że Korzeniewski nigdy nie był uznany przez fundusz za osobę martwą. - W naszym systemie jest wykazywany jako osoba żywa i ubezpieczona - zapewnia.

Jak więc mogło dojść do tego, że w przychodni figurował jako zmarły? - Być może temu człowiekowi błędnie przypisano numer PESEL zmarłego? - zastanawia się rzeczniczka.

Przychodnia odpiera: - Wyrejestrowujemy pacjentów wyłącznie na zlecenie NFZ albo placówek, w których byli hospitalizowani - twierdzi Muracha. - O śmierci pana Korzeniewskiego najprawdopodobniej poinformował nas jakiś szpital, hospicjum, dom starości bądź inne miejsce, w którym się długo leczył.

Korzeniewski twierdzi, że ostatnio był hospitalizowany 13 lat temu. W domu starców czy hospicjum, rzecz jasna, nie przebywał.

- Informacja o zgonie musiała przyjść z NFZ - mówi. - Pewnie gdy zarejestrowałem się ponownie, fundusz się o tym dowiedział i szybko naprawił swój błąd. Nikt inny nie mógł uznać mnie za nieboszczyka.

NFZ co miesiąc aktualizuje informacje o pacjentach. Są dwie listy weryfikacyjne. Pierwsza jest uaktualniana przez ZUS. Z tego źródła fundusz dowiaduje się, kto w minionym miesiącu stracił ubezpieczenie. Drugą weryfikuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. - To stąd mamy dane o tym, kto umarł - tłumaczy Nawrocka. - Pomyłki przy aktualizacji danych mogą się zdarzać, ale do tej pory nie mieliśmy interwencji w takiej sprawie.

O podobnych "potknięciach" wiedzą jednak przychodnie. - Zdarzyło się już, że pacjent zaliczony przez fundusz do nieżyjących pojawiał się w przychodni - opowiada Muracha. - Wtedy zapisuje się do nas ponownie, a my jego deklarację wysyłamy do NFZ. W ten sposób fundusz orientuje się, że osoba jednak żyje.

Pacjent, którego przez przypadek uśmiercono, powinien zgłosić się do NFZ, a ten zajmie się "przywróceniem" go na listę żywych. - Jednak w przypadku pana Korzeniewskiego nie ma konieczności interwencji u nas, bo nigdy nie zniknął z naszej bazy - uspokaja rzeczniczka NFZ.

Korzeniewski jednak nie odpuszcza: - Nie daje mi to spokoju. Nie wiem, co by było, gdyby nie chorował przez kilka lat i pomyłki nie wykrył. Wciąż dla lekarzy z przychodni byłbym trupem? A może gdzieś jeszcze figuruję jako nieboszczyk? Mam mnóstwo pytań. Jak tylko dojdę do siebie, wybiorę się do NFZ, objawię jako żywy i wszystko wyjaśnię.

Żródło