Bo Polacy w tamtym okresie mieli łeb na karku, i prawdopodobnie gdyby nie wojna i komuna, teraz byśmy byli nie gorszym krajem pod względem technologicznym, ekonomicznym i cywilizacyjnym od Japonii, USA czy Niemiec. G8 byłoby prawdopodobnie naszym pomysłem. Szkoda, że najpierw naszą świtę narodu wytrzaskały naziści, następnie bolszewiki, a potem trzymano nas w rydzach przez wiele lat, a jak się oswobodziliśmy to niewiele się zmieniło, bo tamte pokolenie nami ciągle rządzi.
Kto wie, czy gdyby nie te okropności co wyżej, nie jeździlibyśmy ekskluzywnym autem z FSO zamiast Fordami Mondeo (z całym szacunkiem do tego auta, ale co nasze to nasze), a do pracy używalibyśmy podzespołów komputerów naszych rodzimych firm. A do komunikacji służyłby nam rodzimy smartphone, który konkurowałby na równi z SGS3 i iPhonem. My, Polacy mamy łeb, ale niestety, nie mamy sposobności do realizacji naszych pomysłów i zamierzeń, ostatnie dziesiątki lat odcisnęły na nas zbyt mocne piętno. Ale wstaniemy
Każda prognoza przyszłości ma to do siebie, że zachwyca się najnowszymi osiągnięciami ówczesnej techniki jako lekarstwem na naprawę całego świata, w tym przypadku elektryczność. W ten sposób np. Lem w swej pierwszej powieści Astronauci, na początku lat 50 widział energię atomową jako ostateczne źródło energii napędzające wszystko i pozwalajaće na dowolną manipulację materią, albo np. na początku XX wieku, po wynalezieniu samolotu prorokowano, że nawet listonosz będzie nam przy skrzynce lądował takim małym latającym ustrojstwem. Pewnie i z dzisiejszych wizji ludzie będą się za 100 lat śmiać i kręcić z niedowierzaniem głowami na komputery i próby tworzenia sztucznej inteligencji jako 'ostatniego wielkiego wynalazku człowieka'.