Popatrzcie jak kiedyś wyglądał proces produkcji samochodu
Należy zwrócić uwagę na pełen profesjonalizm tych monterów. Osiągnięcie takiej wprawy wymagało zapewne wielu lat praktyki.
Tak robione i śmigają dalej a dużo nowych aut nie wytrzymywało by tak długich przebiegów .
Gdy będziesz kupował samochód i przejedziesz się po polskich giełdach, zobaczysz od ch*ja Audików, Meroli i Beemek (o innych markach nie mówiąc) z tego wieku i nalatanym co najmniej pół milionem kilometrów, w zadziwiająco dobrym stanie. Oczywiście będą reklamowane jako nieśmigane nówki od emerytki z Niemiec, ale to już wina polskich chciwych pojebów (znaczy się, handlarzy).
Nowe auta mają w ciul i jeszcze trochę elementów składowych. Jest więc oczywiście większa szansa, że coś pie**olnie, ale jeśli o auto się dba, to nawet nowe pojeździ bardzo długo. A jeśli ma się ambicję jeździć czymś lepszym niż Kaszlakiem czy Poldolotem, to o samochód trzeba dbać.
Prawda jest taka, że osobówki bloku wschodniego to był jeden wielki szajs. Ludzie czekali na to latami, płacili kosmiczne pieniądze za auta doginane butem, dokręcane na szybko. Psuło się to na potęgę, o komforcie czy osiągach nawet nie ma co mówić. Przebiegi....średnio po 100 tyś pół silnika było do wymiany ale i tak mało kto tyle zrobił bo ludzie kupowali auta żeby myć je pod blokiem, raz w miesiącu pojechać do kościoła i chwalić się sąsiadom. Dziś z sentymentem wspominają komunistyczny szmelc bo pracowali na niego pół życia i cieszyli z byle gówna, które mogli kupić. Jakoś żadne z tych samochodów nie był hitem eksportowym. W tamtych czasach robiło się dobre auta a i owszem ale w Japonii i Niemczech.