Coraz mniej jest naocznych świadków, mamy okazję się od nich dowiedzieć wielu rzeczy bez politycznoakceptowalnej cenzury. Korzystajmy. Elegancki materiał i oby takich więcej.
w Działdowie nawet obóz koncentracyjny był... babcia chyba z tych okolic musi być. Ja od swojej babci i prababci o wojnie sporo się dowiedziałem, niektóre historie to włosy dęba stawały. Kiedyś przekaże je potomnym.
Moja ś.p. prababcia robiła jako pomoc domowa u Niemca. Za to jej brat został zesłany na roboty do Niemiec. Ten stary niemiec- jak to Ona mówiła- był nawet dla niej w porządku, ale na gospodarstwie mieli też takie ruska, tego to ten niemiec podobno lał kijem z byle powodu. Co do czerwonych żołdaków którzy wchodzili do nas po niemcach to dokładnie to samo mi mówiła: rabowali, mordowali i gwałcili. Do tego w cale gówno prawda, że za Bugiem do Poznania było lepiej, bo jak prababcia mieszkała wtedy w jakiejś wsi pomiędzy Lipnem a Rypinem (kuj.-pom.) to tam było tak samo.
A moja ś.p. babcia mi opowiadała jak lasy czerwone od krwi były. Całe. Do tej pory wspominam jej opowieści o tym jak się żyło. Dlatego tak nienawidzę narody spaczone ideologią mordu jak Niemcy i Rosja.
Pamiętam że kiedyś mielismy na lekcji historii w podstawówce spotkanie z weteranem bohaterem AK, jakie on historie piękne opowiadał!!! Wynikało z nich, że praktycznie sam wygrał dla nas tą wojnę, z gołymi rękami Tygrysy zdobywał (nawet w latach 42-43 kiedy Tygrysy były dopiero na deskach kreślarskich i na torach testowych , mosty rozminowywał, był snajperem, medykiem, inżynierem - czego to on nie robił, ponad godzinę opowiadał. A potem spytałem pradziadka mojego (który też był w AK w tych rejonach) i się tylko śmiał, że ten "weteran" miał 13 lat jak się wojna skończyła tak więc większość tych wojennych historii można o kant dupy potłuc, mój pradziadek był w AK to praktycznie 3/4 wojny w lesie siedział, polowali na zwierzynę, zbierali jagody i szabrowali okolczną ludność, do 44 roku w zasadzie nawet broni nie miał bo nie starczyło dla wszystkich karabinów. No ale takich nudnych historii nikt słuchać nie chce...
moją babkę niemiec uratował przed rozstrzelaniem. Kiedy niemcy jej rodzinę złapali za chowanie partyzantów ( dokładniej to tylko mundur polski w domu znaleźli) to rodzina poszła pod ścianę babcia w tym czasie ukrywała się w krzakach malin w ogrodzie. Niemiec ją znalazł , kopnął butem płot ( wybił sztachety) i kazał uciekać do lasu. Ot taka historyja.
Za to ruscy traktowali naszych ( Podlaskie) jak swoich. Babcia opowiadała jakto ruscy nazbierali w okolicznych lasach 7 wozów muchomorów sromotnikowych i zrobili z tego zupę Oczywiście ugotowali z 10 razy wszystko i wpierdzielili