Mieszkam w akademiku, w Zielonej Górze i moim współlokatorem jest karzełek. Jego wcześniejszym współlokatorem (na którego miejsce ja wskoczyłem) był Marek - chłopak na wózku inwalidzkim.
Przyjechał do nas dzisiaj w odwiedziny i jak zwykle atmosfera zielona się zrobiła
W pewnym momencie wywiązał się dialog:
J - ja, M - Marek
M: może byśmy poszli na fajeczkę ?
J: No to co tak siedzisz? Wstawaj i nie pie**ol! <przypominam, Marek jest na wózku sparaliżowany od pasa w dół>
M: Nie mogę! Bo ciągle bronię się przed wojskiem.
Co to za akademik? Karzeł, inwalida, kim Ty jesteś?
Żeby było zabawniej - ja mam 197cm wzrostu i jestem normalny poza tym, że pozytywnie pie**olnięty
Wieczór już zakończony ;D
Do wszystkich napinaczy - po powyższym dialogu we trójkę wybuchnęliśmy śmiechem i razem stwierdziliśmy, że to się idealnie na sadola nadaje, co by podzielić się radością z innymi jak widać - przyjęło się