On już wiedział, że to ta jedyna. Rzucił krótkie spojrzenie, po czym silnym pewnym ruchem przyparł ją do ściany delikatnie podduszając prawym przedramieniem. Mogła poczuć każdy jego napięty mięsień. Wpierw próbowała się wyrwać, lecz już po chwili zrozumiała bezcelowość swojego oporu. W tym momencie nic innego nie miało już znaczenia. Jakby świat dookoła nie istniał. Zostali tylko oni. Sami. Wpatrzeni w siebie. Jeszcze nigdy nie czuła niczego podobnego. Serce waliło jej jak opętane. Chciała wykrzyczeć wszystkie emocje, ale nie mogła. Jego głębokie spojrzenie i delikatny niewinny uśmiech odbierały jej resztę tchu. Wtedy poczuła ukłucie w tors, niczym ukąszenie osy. Nie czuła bólu, a jedynie delikatny skurcz przeszywający jej ciało. Pojawiło się między nimi uczucie znacznie silniejsze od miłości. On patrząc na jej twarz zobaczył to, czego jeszcze nikt inny w niej nie widział. Rozkoszując się tą chwilą intymnej namiętności powoli ciągnął nóż coraz wyżej. Krew wypływała coraz szybciej, zalewając jej uda. Jednak on stale patrzył jej głęboko w oczy, tak głęboko, że mógł wyczytać z nich każdą jej myśl, każde najskrytsze pragnienie. Nagle czas jakby zatrzymał się w miejscu. W tym momencie zniknęło już dla niej wszystko poza nim. Został tym jednym jedynym, któremu oddała wszystko. Oddała mu siebie. Powoli osunęła się po ścianie, po czym zamknęła oczy zatapiając się w mroku wiecznej ekstazy...
z cyklu "Z pamiętnika psychopaty" ( czyli mnie )
jak się spodoba, będzie więcej
Gdzieś to widziałem... w The Following - taki serial o seryjnych mordercach, z poezją odsyłających bratnie dusze na drugą stronę. No i dawaj więcej, więcej! Ale koniecznie bardziej rozciągnij te mistyczne odpływanie duszy z ciała. Będzie smaczniej
Matko Święta – wyszeptała brocząc krwią. A potem opuściła ręce i rozsunęła przesiąknięty habit, jak gdyby to była kurtyna teatru lalek. Ku przerażeniu Johna ukazała czarne pończochy ociekające ciemną krwią i krągłe białe uda. Lecz jej brzuch był rozcięty na wskroś jak od uderzenia brzytwą, a wszystkie wnętrzności zwisały między nogami niczym jakaś groteskowa spódniczka złożona z pęcherza, jelit, lepkich, ciągnących się błon koloru beżu, błękitu i jaskrawej czerwieni…
~Masterton