W czasach mojej szkoły po osiedlu łaził taki szczyl takiii.. suchy fifarafa z parciem na gangsterkę jednym słowem 40 kg czystej agresji. Do czego zmierzam? Wyrzej opisany, jako wielki gangsta zawsze w zimie podchodził i kopał wszystkie bałwany. I pewnego pięknego razu z kolegą będąc przy ławce obok klatki tego gnojka, kolega z nudów zaczął oblepiać śniegiem śmietnik obok owej ławki i jak tak siedzieliśmy tak oblepił cały ten śmietnik zrobił oczy buźkę ręce z patyków, no k***a bałwan jak ch*j. Tego samego dniak jakiś czas puźniej ten sam kolega paląc fajke w okna widział jak gangsta wychodzi z klatki zobaczył bałwana i biegnie.. jak zaj***ł kopa to aż echo poszło po osiedlu, tak jak na filmiku tylko jeszcze z rozbiegu i się przewrócił i wstać nie mógł. Najlepsze że idiota mieszkał obok i nie ogarnął że to śmietnik mimo że przechodził obok codziennie xd
za dzieciaka z braku internetu czy innych wymyślnych zabawek wymyślało się rozmaite zabawy. Na przykład wkładało się cegłę do pudełka po proszku do prania, zostawiało na chodniku i z przyczajki czekało na jakiegoś kopacza