18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Historia Roja - żołnierze niezłomni.

Partyzantka • 2015-02-14, 20:44
Witam, może ktoś z was brał udział w akcji "Ratujmy Roja". Nie? To może wyjaśnię.
W 2011 roku ruszyła akcja związana z filmem "Historia Roja" którą prowadził reżyser tegoż filmu Jerzy Zalewski. Film opowiadał o żołnierzach niezłomnych, powstał w 2010 roku i do dziś nie ujrzał światła dziennego w TV i kinie. Polski Instytut Sztuki Filmowej nie dopuścił go do wyemitowania pod pretekstem, że jest za długi o 14 minut. Reżyser przeciwstawił się i podczas akcji jeździł po miastach Polski i prezentował film. Brałam udział w akcji, obejrzałam film i muszę przyznać, że zrobił na mnie spore wrażenie. Jeżeli myślisz że w telewizji puszczają samą prawdę to muszę Cię rozczarować bo tak nie jest. Akcja skończyła się i rok temu, autor wystawił na swojej stronie (która aktualnie nie działa http://ratujmyroja.pl/) następujący wpis:

Cytat:


Bardzo dziękuję za Państwa zainteresowanie losami mojego filmu „Historia Roja”, które towarzyszy mi od 1 marca 2011 roku, kiedy to podczas pierwszych obchodów Dnia Żołnierzy Wyklętych po raz pierwszy pokazałem film w kopii roboczej. Był to mojej strony swoisty akt nieposłuszeństwa obywatelskiego, a Państwo moją postawę zrozumieli i zaakceptowali.
Towarzyszyliście mi i „Rojowi” na pokazach niechcianego filmu, które odbywały się przez ostatnie 3 lata, z największym natężeniem właśnie w okolicach 1 marca 2012 i 2013 roku. Wspomagaliście zadłużoną produkcję filmową finansowo także dzięki akcji Fundacji Dobre Media. Za to wszystko jestem Wam bardzo wdzięczny.

Przypomnijmy:
Pierwszej wersji montażowej filmu nie zaakceptowała TVP, zresztą do dziś nie zaakceptowała żadnej wersji. Pretekst – długość filmu (w funkcjonującej od 1,5 roku wersji film jest dłuższy o 14 minut od szacunkowego zapisu w umowie). Właściwy powód – cenzura zastosowana wobec przesłania filmu i Żołnierzy Wyklętych przez ludzi kreujących media publiczne przez ostatnich 25 lat i dłużej.

Kim właściwie są ci ludzie? Niech odpowiedzią na to pytanie będzie rola, jaką w zablokowaniu filmu odegrał Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF), od którego produkcja otrzymała dotację w wysokości 2,5 mln zł. Instytucja ta, która do połowy 2011 roku zachowywała neutralność wobec mojego konfliktu z TVP, do czasu, gdy ujawniłem, że Sławomir Jóźwik, mój kolega ze szkolnej ławy, potem słuchacz studium aktorskiego przy Teatrze Wybrzeże, aktor, następnie pracujący na kierowniczym stanowisku w ITI, potem producent filmowy, dyrektor Agencji Filmowej TVP, członek Rady Programowej PISF i znów producent filmowy (m. in. seriali „Komisarz Alex” i „Ojciec Mateusz”), był tajnym współpracownikiem SB zarejestrowanym jako TW „Wat” i w latach 1983-86 donosił głównie na swoich kolegów ze studium aktorskiego, m. in. na znaną Danutę Stenkę.

Od momentu tego ujawnienia PISF podjął walkę z filmem i z moją osobą. W 2012 roku wycofał się z produkcji filmu po przeprowadzonej przez siebie w 2011 kontroli, która wykazała, że dotacja została wykorzystana zgodnie z założeniami umowy, a następnie pozwał do sądu producenta filmu (tzn. mnie) z żądaniem zwrotu 2 mln zł dotacji. Z powodu długości filmu – powtórzę, że film jest dłuższy o 14 minut od szacunkowego zapisu umowy. Sprawa toczy się do dziś, ku zażenowaniu sędziny, która w trakcie procesu dowiedziała się od świadków, że bywają filmy dłuższe niż planowano.

Tak więc – uderz w stół a nożyce się odezwą. Jak dużo można zrobić w obronie jednego esbeka czy tewulca – ale to esbek i tewulec z branży? Otóż można na przykład tytułem kaucji przekazać do sądu 100 tys. zł publicznych pieniędzy z tak aberracyjnego powodu.

Pamiętam, jak powiedziałem o tym, kim jest Jóźwik Wojciechowi Hoflikowi. W 2011 roku był on dyrektorem Agencji Filmowej TVP, obecnie jest dyrektorem w PISF-ie. W 2010 roku uchodził za człowieka z kręgów zbliżonych do PiS. Człowiek PiS w mediach publicznych jako dyrektor programu I TVP. Od Hoflika usłyszałem wtedy: „Nie przestraszysz mnie”. Czego właściwie mógł się bać Wojciech Hoflik? Ale to branżowa solidarność – jakże to pojęcie może nabrać plugawego sensu. Ale solidarność nie wyjaśnia wszystkiego – wiele, ale nie wszystko.

Zablokowanie filmu na 3 lata pozwoliło wylansować serial „Czas honoru”, do którego zdjęcia rozpoczęły się po zakończeniu zdjęć do „Historii Roja”. Ten konfekcyjny utwór wielu uradował i zadowolił, bo pozwolił „odfajkować” nie eksploatowany do tego momentu temat. Zrobiony przez branżowych speców od seriali, którzy „poczuli target” na Żołnierzy Wyklętych i komercyjnie ten patriotyczny boom wykorzystali. Obecność publiczna „Historii Roja” z pewnością utrudniłaby ten cyniczny zabieg.

Tymczasem właśnie dzięki Wam Rój się jednak przebił – jego wizerunki towarzyszą wszystkim wydarzeniom związanym z Żołnierzami Wyklętymi, a napis na ramieniu żołnierzy „Roja”, „Śmierć Wrogom Ojczyzny”, stał się własnością publiczną. Stało się tak, mimo że film – co może jest w tym wszystkim najbardziej bolesne – został zaatakowany także z pozycji patriotycznych. Historycy IPN-u, panowie Krajewski i Łabuszewski w gmachu tej instytucji wykrzykiwali, że po ich trupie ten film powstanie, mimo że Prezes IPN, Janusz Kurtyka projekt filmu gorąco popierał. Gdy już film dotarł do fazy kopii roboczej i był pokazywany (było to po śmierci Prof. Kurtyki), historycy twierdzili, że w tej akcji nie było tego, a był tamten, że akcja odbyła się w innym miejscu i czasie. Do dzisiaj ich wypowiedzi pojawiają się w Internecie – klikniesz i natychmiast wyskakuje, że film obraża godność Żołnierzy Wyklętych. Myślę, że pierwszy zarzut to głupota, nieodróżnianie konwencji filmu fabularnego od dokumentalnego. Zarzut drugi to zła wola – widzowie filmu świetnie wiedzą, po której stronie jest autor filmu i jak emocjonalnie to pokazuje.

Wsparci „naukowym” autorytetem, polscy patrioci rzucili się na film – że żołnierze piją, palą i uprawiają seks. Jeden pan napisał do mnie, że spłonę w piekle (w związku z filmem), a człowiek, którego do tej pory szanowałem zgodził się z tą opinią. Jedna pani z Ciechanowa wielokrotnie jeździła na pokazy filmu tylko po to, żeby przekonywać widownię o ohydzie i zgniliźnie moralnej „Historii Roja”. Pojawiała się także na kolejnych rozprawach z PISF-em. Pewnego dnia podeszła na korytarzu do Joanny i Andrzeja Gwiazdów, którzy byli tam ze mną i spytała, dlaczego bronią tak ohydnego filmu, na co Andrzej odpowiedział: „Bo jest piękny i mądry”. Zastanawiałem się, kto skłonił tę kobietę do takich poświęceń – jeżdżenie po Polsce za „Rojem”, przyjazdy do sądu w Warszawie. Ku mojemu zdziwieniu całkiem niedawno okazało się, że niejaki Arek Gołębiewski rodem także z Ciechanowa, dziennikarz i reżyser filmowy (np. „Historia Kowalskich”), bardzo pożyteczny, jak myślałem, działacz społeczny oddany sprawie Żołnierzy Wyklętych, przybył do władz miasta Ciechanowa i zaprotestował przeciwko pokazowi filmu „Historia Roja” w tym mieście. A ta kobieta, jak się dowiedziałem, pozostaje w strefie wpływów Gołębiowskiego.

Wokół filmu zrobiono ponownie „czarną legendę” – ponownie, bo wcześniej nastąpiło to w czasie zdjęć do filmu tak niechcianego przez telewizyjnych aparatczyków. Do tego stopnia, że niejednokrotnie po pokazach podchodzili do mnie ludzie, którym powiedziano wcześniej, że w filmie są sceny, gdzie partyzanci piją wódkę w kościele, a w ogóle wyłącznie pije się i uprawia seks. Ludzie ci podchodzili do mnie z ulgą, przepraszając, że spodziewali się tego, co im powiedziano. Presja tej czarnej legendy była tak silna, że kiedy odwiedziłem ludzi, od których dowiedziałem się wiele o Roju i jego żołnierzach, ludzi bardzo mi bliskich, to zostałem wyrzucony z domu ponieważ pohańbiłem wizerunek Roja. Byli na filmie, to, co zobaczyli przesłoniła im histeryczna opinia, ściana czarnej legendy.

Natomiast trudno powiedzieć, czy to czarna legenda miała wpływ na prawicowe, traktowane jako nasze, niszowe media. Wydawałoby się, że temat 3-letniej walki z cenzurą o film o polskim patriotyzmie i wolności powinien być rarytasem dla dawnej i obecnej „Rzeczypospolitej”, „Uważam Rze”, „Do Rzeczy”, „W sieci”, „Gazety Polskiej”, „Naszego Dziennika”, TV Republika. Otóż nie. O kolejne – a było ich niewiele – artykuły i wypowiedzi musiałem się starać. Bardzo rzadko działo się w sposób naturalny, by wolne media opisywały walkę o wolne słowo. [...]



Prawdopodobnie doszło do porozumień między reżyserem, a PISF w sądzie, ale mam wrażenie, że to tylko mity...
Dalsze zdarzenia można śledzić na https://pl-pl.facebook.com/RatujmyRoja
Jeżeli doczytałeś do tego momentu to dzięki za uwagę i nie daj się oszukać naszej "cudownej" władzy....

Grzegorz.C

2015-02-14, 21:11
Poproszę o źródła do tych wydarzeń. Rozumiem że jak się film wyprodukowało to i można udokumentować takie sprawy?

szogunek

2015-02-14, 21:42
zrodla jak zrodla, ale to mi wyglada na reklame filmu, od kiedy to "prawicowe" PiS jest?

vegeta231

2015-02-14, 21:50
pie**olone " kolesiostwo " i biurokracja. Media są tanią dz**ką rządu - a my jedynie r*chanymi klientami.

kalium

2015-02-14, 22:41
Zatem cytaty:

"Jestem reżyserem i producentem filmu "Historia Roja czyli w ziemi lepiej słychać". Zmuszony jestem prosić Państwa ? internautów i czytelników gazet, a zwłaszcza tych z Was, którym na sercu leży wolność wypowiedzi ? o pomoc w dokończeniu mojego filmu."

"Z pisma, które otrzymałem w styczniu 2012 r., podpisanego przez dyr. Jerzego Barta z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, ale przedstawiającego stanowisko także pozostałych współproducentów filmu, TVP SA i SKOK, wynika, że współproducenci w dalszym ciągu nie są zainteresowani powstaniem tego filmu w jego pełnym, optymalnym kształcie, a w przypadku, gdybym nie zgodził się na inny, o pół godziny krótszy kształt ? żądają zwrotu kosztów. Żądanie współproducentów jest po pierwsze niewykonalne ? ich zaangażowanie finansowe zostało w całości wykorzystane do produkcji filmu (obecnie na etapie kopii roboczej), a sama produkcja jest zresztą zadłużona na dziś kwotą ok. 0,5 mln zł, a po drugie ? nie do przyjęcia, gdyż zakłada, że film ma nie powstać."

No co za kretyn...

Kolejny cytat:

"Polski Instytut Sztuki Filmowej żąda od Jerzego Zalewskiego ,reżysera filmu „Historia Roja. W ziemi lepiej słychać”, zwrotu 2 mln zł dotacji, którą reżyser otrzymał na produkcję filmu. W rozmowie z portalem niezalezna.pl Zalewski przyznaje, że jako artysta, a zarazem obywatel RP czuje się nękany."

j***na gnida, 2 melony i jeszcze szmacie mało, między innymi z mojej kasy. Ale za co go cenzurują to już ch*j nie potrafi odpowiedzieć.

Lepsze:
"Autorzy filmu rozpoczęli więc zbiórkę pieniędzy, założyli stronę internetową ratujmyroja.pl i apelowali o pomoc, gdzie się da. - Dzięki ludziom oddałem już 200 tys. długów, jakie miał film – mówił Zalewski w Radiu Wnet."

To k***a film robi długi? To może jeszcze film chodzi po kredyty do banku, film może kupuje bułeczki na śniadanie...

No i na koniec coś dopowiem. Każdy, który strzela czy w inny sposób morduje rodaków jest zwykłym zbrodniarzem. Tu nie ma wyjątków i udawania, że ktoś coś chciał lepiej. Czy komuch, czy j***ny wywrotowiec, który być może nawet nie wiedział, że świat go dawno sprzedał. To morderca i tyle. Do swoich się nie strzela. Tajemnicą Poliszynela jest to, że do "partyzantki" w wielu przypadkach poszli zwykli bandyci...

Sqitl

2015-02-15, 14:08
kalium napisał/a:



j***na gnida, 2 melony i jeszcze szmacie mało, między innymi z mojej kasy. Ale za co go cenzurują to już ch*j nie potrafi odpowiedzieć.



1) Pokłosie - film o Polakach mordujących Żydów - 3,5 miliona złotych dofinansowania z PISF
2) Wałęsa - propaganda stulecia - 6 milionów dofinansowania (częściowo nawet z Amber Gold)
3) Film o Rotmistrzu Pileckim - bez udziału i wsparcia instytucji państwowych, całośc kosztów pokryta z dobrowolnych zbiórek społecznych, po co ludziom mieszać w głowach bajkami o jakimś Pileckim...
4) Film Historia Roja - po długiej batalii przyznano 2 miliony złotych aby potem wstrzymać tę dotację, praktycznie zatrzymując produkcję, mamy przecież ważniejsze sprawy do dokumentowania i przepraszania, niż promowanie jakiegoś tam bandyty z czasów "wojny domowej", co to strzelał do naszych dzielnych Baumanów z KBW.
a potem się jeszcze należy dziwić że obozy są polskie...

Napisał też dlaczego go cenzurują i wstrzymują pieniądze, nauka czytania nie trudna.

kalium napisał/a:

No i na koniec coś dopowiem. Każdy, który strzela czy w inny sposób morduje rodaków jest zwykłym zbrodniarzem. Tu nie ma wyjątków i udawania, że ktoś coś chciał lepiej. Czy komuch, czy j***ny wywrotowiec, który być może nawet nie wiedział, że świat go dawno sprzedał. To morderca i tyle. Do swoich się nie strzela. Tajemnicą Poliszynela jest to, że do "partyzantki" w wielu przypadkach poszli zwykli bandyci...



No chyba Cię ostro poj***ło i nawet nie chce mi się tego komentować, polecam poczytać trochę o historii i głównym bohaterze filmu.

kalium

2015-02-15, 14:52
Z samej wiki:
"Kamień upamiętniający trzech funkcjonariuszy MO zabitych 28.08.1950 r., przy stacji kolejowej w Pomiechówku przez żołnierzy podziemia antykomunistycznego. Zabici milicjanci to Wacław Dąbrowski (22 lata), Henryk Antosik (34 lat) oraz Zygmunt Antosik (21 lat). Z dostępnych relacji wynika, że do zdarzenia doszło gdy czterech partyzantów pod dowództwem st. sierż. Mieczysława Dziemieszkiewicza ps. „Rój” z oddziału XVI Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego rozbroiło posterunek Służby Ochrony Kolei i zastrzeliło dwóch funkcjonariuszy tej formacji. Następnie partyzanci zatrzymali pociąg i przeprowadzili kontrolę pasażerów. Zabito wtedy dwóch milicjantów z Modlina – Henryka Antosiaka i Wacława Dąbrowskiego oraz zabrano ich broń. Rozbrojono również dwóch oficerów WP".

To "sokiści" też byli wrogami?

To też powody do dumy:

"Komendant „Rój” i jego żołnierze dokonali kilkudziesięciu udanych akcji zbrojnych przeciwko KBW i UB, m.in.:

3 listopada 1947 r. – akcja na osadę Barańce (gm. Bartołdy), opanowano posterunek MO i zabito funkcjonariusza UB.

1 kwietnia 1948 roku w okolicy wsi Trzebucza (powiat Mińsk Maz) w przygotowaną zasadzkę wpadł transport więźniów z Węgrowa do Warszawy. Zlikwidowano oficera UB dowodzącego transportem porucznika Dobieszewskiego oraz kaprala KBW Kamińskiego. Oswobodzeni więźniowie nie zdecydowali się na przyłączenie do oswobodzicieli.

16 marca 1948 r. – w osadzie Gąsocin (pow. ciechanowski) zabito dwóch współpracowników UB.

19 maja 1948 r. we wsi Węgrzynowo zabito członka PPR oraz agenta UB.

Na początku 1951 r. jego żołnierze m.in. przejęli znaczną sumę pieniędzy w banku w Nasielsku, zabito także milicjanta oraz działacza komunistycznej młodzieżówki.

Mnie nie poj***ło koleżko. To ciebie poj***ło. Ktoś wyciąga łapę po dotacje, ma już nawet wersję roboczą filmu i dalej mu mało. Przecież na to muszą być jakieś kwity, umowy, jakiś kosztorys przez kogoś podpisany.

Sqitl

2015-02-15, 15:21
Każdy zabity ubek to powód do dumy.

kalium napisał/a:


i dalej mu mało.



No chyba nie rozumiesz. Dostał dotacje którą mu zabierają z jakiegoś wyimaginowanego powodu. On nie chce wiecej niż te 2 miliony które dostał.

Sushy

2015-02-15, 16:28
Czytając tytuł, myślałem, że chodzi o tego niedoj***nego youtubera.