To taka aluzja do książki Sergiusza Piaseckiego pt. "Zapiski oficera Armii Czerwonej". Bardzo fajna fikcja literacka, która zaskakujaco pokrywa się z rzeczywistością.
"[...]Po pierwsze – powiadam – nie Wilno, lecz Vilnius. Ot co. Po drugie: nie wasze, ale
nasze. Po trzecie: nie podoba mi się wcale, bo żadnej kultury nie ma. Nawet na dworcu
woszebijki nie zauważyłem. Cóż to za życie! Cóż to za higiena! Cóż to za kultura!
Tu wtrąciła się Maria Aleksandrowna i mówi tak czysto po rosyjsku...bardzo to jest
podejrzane i trzeba będzie o tym do NKWD zameldować. Więc powiada:
– Woszebijek u nas istotnie nie ma. Ale to dlatego, że wszy nie mamy. Więc po co
woszebijki!
Same wy wszy jesteście – pomyślałem i powiadam:
– Woszebijki są potrzebne jako urządzenia sanitarne i higieniczne. Myszy też może nie
być, a ot, kotów u was wszędzie mnóstwo. Ot co."