Hehehe, stary simson. Miałem kiedyś (ok. 10 lat temu) na wsi u babci jakiś model z lat 70-tych. Do dziś nie zapomnę jak z bratem jechaliśmy leśną drogą i dzień wcześniej była wichura. Zapie**alał jak poj***ny a ja siedziałem z tyłu. Darłem mordę przed ostrym zakrętem by zwolnił. No i się okazało że zaraz z zakrętem było powalone drzewo. Jak zj***liśmy to ja miałem prawie piszczel złamaną a on se poślada i udo o gałąź pociął. A jak mi się gwint w cylindrze do świecy zj***ł to zamiast za tam kupić jakiś używany cylinder to ojciec łudził się że poxyliną wytrzyma. Później ktoś z rodziny przyspawał mi to na chama ale zrobiło tylko 1 rundę i rozj***ło totalnie.
Stare fajne dzieje xP po polach się smigało a że zapłon z kopa był zj***ny to się biegło na luzie i z 1 lub 2 odpalało. Była moc, aż zastanawiam się czy znów sobie nie kupić jakiegoś starego grata i nim jeździć dla frajdy. Jak będę miał syna to mu kupię grata, chociażby dlatego że czasem się do 2-giej w nocy siedziało i majstrowało przy tym, mimo że z mechaniki zielony jestem to taki grat w szopie do majsterkowania 1000x lepszy od łażenia po nocach i chlanie.
Piwo dla autora!