Polska jest pod kontrolą Rosji, tak samo jak Węgry, Czechosłowacja i Jugosławia, a my sobie spokojnie siedzimy i wydaje nam się, że wszyscy nas kochają.
Problem w zrozumieniu Rosjanina jest taki, że nie bierzemy pod uwagę faktu że on nie jest Europejczykiem, ale Azjatą i dlatego myśli przebiegle. My nie możemy zrozumieć Rosjanina bardziej niż Chińczyka czy Japończyka i od kiedy mam z nimi do czynienia, nie miałem żadnego szczególnego pożądania zrozumienia ich poza obliczeniami jak dużo ołowiu lub stali trzeba zużyć, aby ich zabić. W dodatku, poza cechami charakterystycznymi dla Azjatów, Rosjanie nie mają szacunku dla ludzkiego życia i są sukinsynami, barbarzyńcami i pijakami.
„Jeśli nie jesteś pewien co robić – atakuj.”
Fortyfikacje są pomnikiem ludzkiej głupoty.
Głupotą i błędem jest opłakiwanie poległych. Powinniśmy raczej dziękować Bogu za to, że tacy ludzie żyli.
Armia to drużyna. Żyje, śpi, je i walczy jak drużyna. Te bzdury o indywidualnych bohaterskich czynach to tylko końskie gówno. Bękarty, które piszą je do Saturday Evening Post wiedzą o prawdziwej walce, pod ogniem przeciwnika, mniej niż o pieprzeniu.
Prawdziwi bohaterowie to nie tacy, jakich znacie z książek. Każdy człowiek w tej armii odgrywa istotną rolę. Nigdy się nie poddawaj. Nigdy nie myśl, że twoja praca się nie liczy. Każdy ma swoją robotę do spełnienia i musi ją wykonać. Wszyscy jesteście ogniwami tego wielkiego łańcucha.
Po prostu jedź tą drogą, dopóki cię nie rozpieprzą.
Do sztabu, właśnie nasikałem do Renu. Na litość boską przyślijcie trochę benzyny.
Właśnie zdobyłem Trewir dwiema dywizjami. Co chcesz żebym zrobił? Mam go oddać?
Gdzieś na Sycylii znajduje się czterysta starannie oznaczonych grobów. Wszystkie przez jednego człowieka, który zasnął podczas pracy. Jednak to niemieckie groby, bo przyłapaliśmy śpiącego drania zanim oni to zrobili.
Pewnie, że chcemy wracać do domu. Wszyscy chcemy końca tej wojny. Najszybszym sposobem na jej zakończenie jest dotarcie do tych sk***ieli, którzy ją zaczęli. Im szybciej się nimi zajmiemy, tym szybciej wrócimy do domu. Najkrótsza droga do domu wiedzie przez Berlin i Tokio. A kiedy dotrzemy do Berlina, osobiście zastrzelę tego sukinsyna Hitlera. Jak psa!
„A kiedy pójdę Doliną Śmierci to zła się nie ulęknę… bo jestem najgorszym sk***ysynem w Dolinie.”
Nie odnosząc się do jego kompetencji jako oficera wojskowego, Patton był albo niezłym PRowcem albo półmózgim sk***ielem. Pewnie to i to.
Pewnie, że chcemy wracać do domu. Wszyscy chcemy końca tej wojny. Najszybszym sposobem na jej zakończenie jest dotarcie do tych sk***ieli, którzy ją zaczęli. Im szybciej się nimi zajmiemy, tym szybciej wrócimy do domu. Najkrótsza droga do domu wiedzie przez Berlin i Tokio. A kiedy dotrzemy do Berlina, osobiście zastrzelę tego sukinsyna Hitlera. Jak psa!
Dobre pytanie - najprawdopodobniej ani to, ani to.
Po pierwsze w jego wypowiedziach PRu raczej dużo nie było - jako wojskowy z urodzenia armię kochał, tak samo jak swoich podwładnych i raczej chodziło mu o ich dobro, niż o czyjeś zadowolenie (wtedy nie napieprzałby tak na ZSRR, który za jego życia był jeszczę w miarę lubiany). Pół mózgiem czy sk***ielem też raczej nie.
Na pewno był postacią wielkich skrajności - głęboko wierzący, a zarazem uwarzający się za wcielenie żołnierzy Napoleona czy Hannibala. Potrafił być ostry dla podwładnych (incydent ze spoliczkowaniem) a z drugiej strony często odwiedzał szpitale wojskowe. Moim zdaniem był, po stronie Alianckiej, najwybitniejszym dowódcą z tamtego okresu.
Głupotą i błędem jest opłakiwanie poległych.