Dla amerykańskiego przemysłu to nie był żaden problem. Ten czołg nie miał być dobry, tylko miało go być dużo a w przypadku napotkania dużej ilości niemieckich pudeł na buty z lufami, wysyłało się na nie lotnictwo.Typowa Amerykańska propaganda, ten czołg był brzydkim łatwym do trafienia sk***ielem zbudowanym z chyba z kartonu, dlatego potrzeba bylo 5 shermanów na 1 tygrysa.
Wszytko by było fajnie ale takie pie**olenie typu: "minigun 7,62" zalatuje wiedzą typową dla zwykłych jełopów, graczy komputerowych.
Polecam dobry dokument który morze zmienić niektórym światopogląd : zabawy z bronią Michaela Moora.
M134 Minigun - lepiej?
W tamtym czasie nity były przeżytkiem praktycznie w każdej armii, w niemieckiej na myśl przychodzą mi jedynie czeskie LT 35t, 38t, oraz budżetowe niszczyciele czołgów.
Armatami sowieci w zasadzie nie dorównywali niemcom od chwili wprowadzenia Pz IV F2 z armatą 75/L42, nie licząc późnego IS-2 z działem 122mm (które notabene nie potrafiło wystrzelić prosto pocisku PPanc).
Walter Christie wynalazł zawieszenie na niezależnych dla każdego koła jezdnego sprężynach, a nie układ przeniesienia napędu.
Sowieci jako jedyni wyprodukowali czołgi z silnikami diesla i do końca wojny nikt inny tego nie zrobił.